Przedstawiamy rywala Cracovii – Zagłębie Lubin
W 12. kolejce PKO Ekstraklasa Pasy wyjadę do Lubina, gdzie przyjdzie im się zmierzyć z tamtejszym Zagłębiem.
Miedziowi od wielu lat mają wszystko, czego potrzeba do osiągnięcia dobrych wyników: stabilizację finansową w postaci sponsoringu KGHM, znakomitą akademię "produkującą" co roku kilku młodych piłkarzy, w kadrze pierwszego zespołu wielu młodych i utalentowanych Polaków oraz nie najgorszych obcokrajowców, a także kreatora gry w środku pola – Filipa Starzyńskiego. Jednego tylko Zagłębiu brakuje: sukcesów.
W ciągu ostatnich sześciu sezonów – a więc od momentu powrotu do Ekstraklasy – tylko raz udało się klubowi z Lubina zająć pozycję premiowaną grą w pucharach (trzecie miejsce w Ekstraklasie). Zdarzyło się to zresztą naprawdę dawno, bo w sezonie 2015/16, zaś w kolejnych pięciu rozgrywkach Zagłębie ani razu nie zameldowało się w pierwszej piątce Ligi.
Wszystko zaczęło się w listopadzie 2017 roku od zwolnienia Piotra Stokowca, pod którego wodzą Zagłębie zameldowało się w pucharach i wystąpiło w nich całkiem godnie (odpadło dopiero w trzeciej rundzie z duńskim Sønderjysk Elitesport; po wcześniejszym wyeliminowaniu Sławii Sofia i Partizana Belgrad).
By powrócić na wcześniejsze tory próbowano różnych zabiegów, generalnie stawiając na "zrównoważony rozwój" bez wywierania niepotrzebnej presji na szybki wynik. Trenerzy mieli pracować długofalowo: najpierw Mariusz Lewandowski, potem Ben van Dael, a ostatnio Martin Ševela. Za każdym razem coś jednak stawało na przeszkodzie, na jakimś etapie koncepcja długofalowego rozwoju stawała się krótsza niż można było przewidywać. Mariusz Lewandowski, choć "swój chłopak", to jednak słabymi wynikami zraził do siebie kierownictwo klubu.
Ben van Dael, który też był osobą "z wewnątrz klubu" również długo stanowiska pierwszego szkoleniowca nie zagrzał i wielkich postępów w grze (i wynikach) Zagłębia nie poczynił.
Inaczej miało być z Ševelą, ale i tu przewrotny los pokrzyżował szyki. Słowacki szkoleniowiec Zagłębia został latem WYKUPIONY przez saudyjski Abba Club. Rzecz to dość rzadka w polskiej lidze: owszem, trenerzy są zwalniani, trenerzy odchodzą na własne życzenie, ale wykupienie obowiązującego kontraktu trenera jest sprawą niecodzienną. Tym sposobem tuż przed rozpoczęciem rozgrywek Zagłębie zostało "na lodzie", czyli bez trenera. Tak się jednak szczęśliwie składało, że na rynku akurat był dostępny ktoś, kto do nich pasował: były zawodnik Miedziowych, zwolniony niedawno z Lecha Poznań, Dariusz Żuraw.
Trochę więc z przypadku do Lubina zawitał nowy szkoleniowiec i – paradoksalnie – może się okazać, że sytuacja z Ševelą wyjdzie klubowi na dobre. Na razie jednak zbyt wcześnie, by to oceniać. Zagłębie pod wodzą Żurawia jest na pewno drużyną bardzo chimeryczną – zaczęło od kiepskich występów, prezentując się jako zespół bardzo słabo pod względem fizycznym.
Po pierwszych dziesięciu meczach (Zagłębie ma jeden mecze zaległy – z Legią) można stwierdzić, że postawa Lubinian jest w ogromnej mierze zależna od tego jak prezentuje się ich "motor napędowy", czyli Starzyński, oraz partnerujący mu w poczynaniach ofensywnych Patryk Szysz. O ile ten duet gra na swoim dobry poziomie, to i defensywa radzi sobie lepiej. W bramce stoi Dominik Hładun, na którego na ogół można liczyć i on także stanowi mocny punkt zespołu. Pozostałe ogniwa są jednak niezbyt dobrze dopasowane (i wciąż dopasowywane), czego najlepszym dowodem był ostatni mecz Zagłębia ze Stalą, przegrany 2:4 – debiutujący w barwach Miedziowych środkowy obrońca, Aleksander Pantić, podobnie jak i cały blok defensywny nie pokazał się z dobrej strony, a ponadto otrzymał jeszcze czerwoną kartkę.
Lubin nie jest dziś w każdym razie drużyną, która czymś szczególnym może dziś zaimponować. Ani nie strzela szczególnie dużo bramek (13 goli daje 13. miejsce spośród 18-stu zespołów Ekstraklasy), ani też szczególnie mało bramek nie traci (w tej kategorii Zagłębie zajmuje miejsce 12. z liczbą 17). Jedyne co rzuca się w oczy to dotychczasowa bezkompromisowość: podopieczni trenera Żurawia zanotowali 5 zwycięstw i 5 porażek, natomiast remisów dotąd nie odnotowali.
A przecież właśnie remis to ulubiony wynik w meczach Zagłębia z Cracovią rozgrywanych w Lubinie.
Jak więc będzie tym razem? Przekonamy się już w niedzielę. Początek meczu 24 października, o godzinie 15. Spotkanie jako sędzia główny poprowadzi Bartosz Frankowski z Torunia.
depesz
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.