Dariusz Pawlusiński: - Nikt nie powiedział, że będzie łatwo
- Ostatecznie okazaliśmy się drużyną o tę jedna bramkę lepszą. I to jest chyba po tym meczu dla nas wszystkich najważniejsze - mówi dla Terazpasy.pl po meczu z Piastem (1:0) pomocnik Cracovii Dariusz Pawlusiński .
- Wydawało się, że z Piastem powinniście poradzić sobie bez większych problemów. Tymczasem było bardzo nerwowo, a wy ? zwłaszcza w pierwszej połowie ? jeśli chodzi o akcje ofensywne prezentowaliście się przeciętnie.
- Nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Tak czy inaczej, jak już kiedyś mówiłem, ja bym sobie życzył wszystkie mecze grać w ten sposób: żebyśmy wyglądali marnie, ale by trzy punkty zostawały przy nas. My nie gramy w tym momencie o mistrzostwo Polski, tylko gramy o solidne utrzymanie i tutaj każdy punkt wywalczony na własnym boisku, jeszcze do tego z przeciwnikiem, który także walczy o pozostanie w lidze, jest według mnie na wagę złota. Dobrze, że mamy sytuacje bramkowe.
.
.
- Sam miałeś dwie takie okazje...
- No tak, ale najważniejsze nie jest to kto strzela, tylko aby w ogóle te gole wpadały. Ja nie strzeliłem, strzelił Bartek. I o to właśnie chodzi.
- Zanim jednak Bartek strzelił bramkę najedliśmy się wszyscy trochę strachu, bo męczyliście się z gliwiczanami bardzo długo...
- No było trochę strachu z upływem czasu, bo zakładaliśmy sobie, że chcemy jak najszybciej zdobyć bramkę, ustawić sobie to spotkanie. Udało nam się to dopiero w 75 minucie i dobrze, że dowieźliśmy to jednobramkowe prowadzenie. Przy okazji, trzeba dodać, było z nami szczęście, bo gdyby Prędota wykorzystał tę sytuację, jaką miał w końcówce na pewno czulibyśmy bardzo duży niedosyt. Ale przy wyniku 1:0 jest w miarę spokojnie. Chcieliśmy dobrze zacząć, bo różnie to bywało: zaczynaliśmy słabo, kończyliśmy słabo, a w środku sezonu było jeszcze gorzej. Dzisiaj zaczęliśmy dobrze, fizycznie nie odstawaliśmy, goniliśmy do samego końca, chcąc zdobyć druga bramkę, żeby wyrównać porażkę 0:2 z pierwszego meczu. Nie udało się, ale i tak trzeba się cieszyć. Ja zresztą nie jestem osobą łapczywą, wystarczy jedna bramka przewagi, bo liczy się wynik końcowy, czyli zwycięstwo. Teraz, od nowego tygodnia myślimy już tylko i wyłącznie o meczu na ŁKS-ie.
- Powiedziałeś niedawno, że nareszcie Cracovia ma napastnika, jakiego potrzebowała. Dzisiaj Bartek Ślusarski spisywał się znakomicie nie tylko w swojej roli snajpera, ale w zasadzie pracował na całej przestrzeni boiska, wszędzie go było pełno...
- No tak, wydaje mi się, że słusznie komplementowałem Bartka. Wcześniej nie mieliśmy takiego napastnika, który byłby w stanie stojąc tyłem do bramki utrzymać się w posiadaniu piłki, wymusić na przeciwniku jakiś faul, zgrać piłkę głową do partnera. Taki napastnik został do nas sprowadzony i oby więcej takich ludzi się w Cracovii zjawiało. Bartek został przez nas bardzo dobrze przyjęty, każdy go znał, każdy teraz na niego liczy i dzisiaj udało mu się strzelić pierwszą bramkę dla naszego zespołu. Ale musze powiedzieć, że z tymi umiejętnościami, z tą formą jaką Bartek prezentuje, to jestem przekonany, że jest się w stanie ?zakręcić? koło dziesiątki!
- Ucięliście sobie z Bojarem małą pogawędkę na temat szans utrzymania Cracovii i Piasta?
- Nie miałem możliwości. Przywitałem się serdecznie z Marcinem po meczu, ale...
- Miałeś okazję się przywitać w czasie meczu, kiedy w sposób bezceremonialny przerwałeś jeden z ataków Bojarskiego...
- To była walka o piłkę, myślę że Marcin nie ma urazy. Chciałem wybić piłkę, trafiłem przy okazji Bojara... To była walka o trzy punkty i Marcin na pewno zdawał sobie sprawę, że tutaj nikt nogi nie będzie odstawiał.
- Myślisz, że Piast w takim stanie kadrowym ma realne szanse na utrzymanie?
- Myślę, że tak. Moim zdaniem jest kilka słabszych drużyn, które prezentują się gorzej od Piasta. Zresztą musze przyznać, że dzisiejszą grą Piast zaskoczył mnie bardzo na plus, bo sytuacje, które stworzyli, ich strzały, ich przygotowanie fizyczne to ? jak na drużynę grającą na wyjeździe spisywali się nieźle.
- Niewygodnie Wam się dziś grało i niektórzy mówią, że takich meczów będzie bardzo dużo. Piast przyjechał do Krakowa po punkt, szybkimi kontrami straszył, ale nie w głowie mu były ataki pozycyjne. W pierwszej połowie nie bardzo mieliście chyba pomysł jak sobie z tym nastawieniem gości radzić.
- Na pewno będzie dużo takich spotkań, bo faktycznie już pierwsza połowa pokazała, że Piast chciał tutaj zremisować, przyjechał tutaj po punkcik. Nie atakował nas na trzydziestym metrze, tylko cofał się na swoją połowę i od połówki próbował nas łapać, ale ostatecznie okazaliśmy się drużyną o tę jedna bramkę lepszą. I to jest chyba po tym meczu dla nas wszystkich najważniejsze.
Rozmawiał: Depesz
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.