Marcin Cabaj: - To dla nas strata punktów
- Czy po dzisiejszym meczu uważasz, że straciliście dwa punkty, czy raczej cieszysz się z jednego zdobytego?
- Na pewno jest to dla nas strata punktów. Niby gramy u siebie, na swoim stadionie, natomiast z tym ?u siebie? to nie jest tak do końca ? nie czujemy tej atmosfery własnego boiska. W takich okolicznościach o te punkty jest na pewno ciężej, co udowodnił dzisiejszy mecz.
.
.
- W gruncie rzeczy kibice dzisiaj po raz pierwszy w nieco większej ilości byli obecni na Waszym spotkaniu i towarzyszył Wam doping około ponad tysiąca widzów.
- Tak, to oczywiście miłe znów usłyszeć na tym ?własnym? stadionie kibiców ? dzisiaj zarówno jednej, jak i drugiej strony, bo jak wiadomo mamy zgodę z kibicami Arki. Pod tym względem wszystko było fajne. Szkoda tylko, że tak mało miejscówek na te nasze mecze dostajemy i gramy dla tak małej ilości kibiców. W dniu dzisiejszym zajęta była całą trybuna główna, ale fajnie by było, gdyby także pozostałe części stadionu zostały udostępnione widzom. Gdyby kibice siedzieli wszędzie dookoła i dopingowali wówczas atmosfera byłaby diametralnie inna. Wydaje mi się, że to by nam troszkę pomagało.
- Czy strzał Bartosza Ławy był do obrony? Byłeś w stanie coś więcej zrobić w tej sytuacji?
- Raczej ciężko by było. Chłopaki, którzy stali za bramką i rozgrzewali się mówili, że Ława uderzył praktycznie w boczną siatkę, także naprawdę wyszedł mu fajny strzał. Mogliśmy tego uniknąć, bo wydawało nam się, że zawodnik Arki najpierw zagrał ręką przy przyjmowaniu piłki ? sędzia to puścił i z tej sytuacji był rzut wolny, a potem bramka.
- Czy mur nie powinien podskoczyć przy tym uderzeniu?
- Rozmawialiśmy o tym nawet dzisiaj przed meczem, że jeśli będzie rzut wolny to zawodnicy w murze mają podskoczyć delikatnie na palcach i tego zabrakło. Być może w takim wypadku piłka po głowach poleciała by nad poprzeczką, czy gdzieś w bok, ale to rzecz jasna tylko gdybanie. Zresztą ten mur był jaki był ? niezbyt wysoki; stąd też uderzenie Ławy było dla zawodnika Arki mniejszą sztuką.
- A czy mur był ustawiony poprawnie?
- Tak, mur był ustawiony poprawnie. Doszło jeszcze do tego muru trzech zawodników Arki, powiększając go i zasłaniając mi piłkę. To na pewno utrudniło mi interwencję, której bym sobie życzył, bo w ostatniej chwili zobaczyłem piłkę i już niewiele można było zrobić.
- W pierwszej połowie mieliście dwie dobre okazje na podwyższenie wyniku. Te niewykorzystane okazje Matusiaka i Moskały później się na Was zemściły...
- Tak, oczywiście. Druga bramka na pewno uspokoiłaby grę naszego zespołu, bo wiadomo, że z przewagą dwóch bramek gra się o wiele bardziej swobodniej. A jak się gra swobodniej to wiele rzeczy zaczyna wychodzić. No a dzisiaj było tak jak trener zauważył, że bramka, którą strzeliliśmy troszkę nam związała nogi.
- Nie masz takiego poczucia po tym meczu, że zatrzymaliście się w miejscu ? dzisiaj, podobnie jak w Kielcach, zagraliście kolejny mecz walki, w którym w pierwszej połowie zdobywacie bramkę, macie rywala ?na łopatkach?, ale nie potraficie go dobić, a w drugiej połowie spotkania wychodzicie na boisku już jako inna drużyna i trwonicie przewagę.
- Zagraliśmy drugi taki mecz z rzędu, to prawda. Z Koroną też straciliśmy bramkę na początku drugiej połowy. Wydaje mi się, że w tamtym meczu zadecydowała bardzo szybko strzelona bramka przez Koronę, natomiast dzisiaj nie potrafię powiedzieć dlaczego zabrakło nam spokoju w grze. Prowadziliśmy 1:0 i mimo wszystko nie musieliśmy dążyć za wszelką cenę do strzelenia kolejnych bramek. Choć z drugiej strony można powiedzieć: no dobrze, Arka utrzymywała się przy piłce, ale też nie stwarzała sobie jakichś stuprocentowych sytuacji. Ten mecz w głównej mierze toczył się w środku boiska. O wyniku zadecydowały dwa rzuty wolne.
- Trener Lenczyk powiedział wkrótce po objęciu Cracovii, że zawodnicy Pasów nie są w stanie zagrać przez dziewięćdziesiąt minut na równym poziomie. To zapewne były dla Was gorzkie słowa, ale z perspektywy czasu chyba trzeba powiedzieć, że było w nich sporo racji.
- Wiadomo jak przygotowywaliśmy się do tego sezonu: cały czas w niepewności gdzie zagramy ? w Ekstraklasie, czy w Pierwszej Lidze. Nie było także w stu procentach pewne kto zostanie w tym zespole. To wszystko nie wpłynęło na nas korzystnie. Nie byliśmy praktycznie na żadnym obozie. Teraz trener Lenczyk zabrał nas do Spały na cztery-pięć dni, gdzie popracowaliśmy tak jak należy. Zarówno trener jak i my sami nie wiedzieliśmy jednak do końca w jakiej dzisiaj będziemy dyspozycji ? czy ten bodziec treningowy będzie dobry, czy nie będzie dobry. Bo można się czuć przed meczem fajnie, ale czasem jest tak, że wychodzi się na mecz i po trzydziestu, czterdziestu, sześćdziesięciu minutach ta energia słabnie. Myślę, że praca z trenerem Lenczykiem, przy najbliższym zgrupowaniu kadry, pozwoli nam na jakieś kolejne mini-zgrupowanie, na którym ?podładujemy trochę nasze baterie?.
- Żeby zakończyć nieco bardziej optymistycznie: pamiętasz kiedy po raz ostatni Cracovia zanotowała serię czterech spotkań bez porażki?
- Nie, nie pamiętam. To oczywiście również jest bardzo pozytywne. Wiadomo, nie ma się za bardzo z czego cieszyć, bo punkty nam uciekły, ale przynajmniej przestaliśmy przegrywać i trzeba wierzyć w to, że teraz będzie coraz lepiej.
Rozmawiał: Depesz
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Cabaj zawinił przy bramce, ale Wasiluk grał dobrze! Dajmy mu troche czasu!
zabinho
18:53 / 14.09.09
Zaloguj aby komentować