Marcin Cabaj: - W Cracovii jeden na drugiego wrogo nie patrzy
- Dla mnie runda wiosenna mogłaby wystartować choćby jutro. Nie jestem jednak niecierpliwy. Czekam spokojnie - mówi bramkarz Cracovii Marcin Cabaj .
- Pierwszy ligowy mecz już za dwa tygodnie. Zaczął Pan już odliczanie?
- Jesteśmy w takim momencie przygotowań, że chyba każdy chciałby już wyjść na boisko i poczuć większą presję, adrenalinę. Dla mnie runda wiosenna mogłaby wystartować choćby jutro. Nie jestem jednak niecierpliwy. Czekam spokojnie, choć podejrzewam, że od przyszłego tygodnia będziemy powoli już myśleć o pierwszym meczu z Piastem Gliwice. Dobrze wiemy, że pierwsze spotkania będą dla nas bardzo ważne. Myśli o spadku nikt do siebie dopuszcza.
- Ze zgrupowania w Hiszpanii wróciliście naładowani energią?
- Myślę, że tak, choć słońce wyszło dopiero po kilku dniach (śmiech). Ogólnie jednak obóz się udał. Byłoby naprawdę super, gdybyśmy rozegrali jeszcze trzeci sparing, ale nie narzekajmy.
- Dużym problemem były jednak rozmaite kontuzje, urazy i choroby.
- Fakt, mieliśmy pecha. Czasami wyglądało to tak, jakby połowa chłopaków nie mogła trenować. Gdyby wszyscy byli zdrowi, to pewnie trener inaczej poustawiałby nas w sparingach. Myślę jednak, że i tak pomału zaczął sobie układać w głowie pierwszą jedenastkę. Czekają nas jeszcze cztery mecze kontrolne i one dadzą mu ostateczną odpowiedź na pytania, co, kto i jak.
- Drużyna mocno zmieniła się tej zimy. Dotarliście się w Hiszpanii?
- Myślę, że jeszcze trochę to potrwa. Mieliśmy w Benahavis takie wieczory integracyjne, ale jak ta integracja się udała zobaczymy tak naprawdę dopiero w meczach o punkty. Na pewno jednak nikt na nikogo wrogo nie patrzy. Za to czytałem gdzieś wypowiedź trenera, że ma sieroty w zespole, ale nie wiem, kto zalicza się do tej grupy.
- Płatek nie miał chyba nic złego na myśli. Opisał was trochę takim osiedlowym językiem.
- Wiem, wiem. Jedni są spokojniejsi, inni się wygłupiają. Normalna rzecz.
- A pan, było nie było weteran w Cracovii, w której grupie wylądował?
- (śmiech) A nie wiem, w której trener mnie widzi. Może jestem sierotą, a może nie. Najważniejsze, żebyśmy się wszyscy dobrze rozumieli na boisku i od pierwszego meczu robili punkty. Atmosferę budują wyniki. Będzie doskonała, jeśli zaczniemy wygrywać w lidze od samego początku.
Przemysław Franczak - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.