Paweł Nowak: - Złe nawyki
- Wszyscy mieli nadzieję, że przyjdzie nowa "miotła", szybko "pozamiata", zmobilizuje drużynę i zespół zacznie wygrywać. To nie jest takie proste - mówi dla Terazpasy.pl pomocnik Cracovii Paweł Nowak po meczu z Arką Gdynia (0:0).
- Wywalczyliście w tym meczu jeden punkt czy straciliście dwa?
- Trzeba do tego meczu podejść sprawiedliwie i ocenić go w ten sposób, że z perspektywy gry możemy się cieszyć, że mamy remis. Na treningach czy przedmeczowych odprawach sami mobilizowaliśmy się w zespole, mówiąc że ten mecz jest dla nas bardzo ważny, że trzeba go wygrać i zdobyć trzy punkty. Boisko to zweryfikowało i przychodzi nam cieszyć się z jednego punktu, który w naszej sytuacji niewiele nam daje. Ale nie stwarzając sobie sytuacji przez 90 minut ciężko jest wygrać mecz.
- Czym to jest spowodowane?
- Widać jak się poruszamy po boisku. To jedno wytłumaczenie, ale jest jeszcze kilka innych powodów...
- Czujecie się zmęczeni?
- Może nie tyle czujemy się zmęczeni co nie czujemy się na siłach, by grać na pełnych obrotach przez 90 minut. To jest chyba widoczne na boisku. Nie będę oryginalny, bo po raz kolejny to mówię: w drugiej połowie totalnie nas nie ma na boisku.
- Trener Płatek zdołał coś poprawić w ciągu dwóch tygodni?
- Trener Płatek poprawił bardzo wiele jeśli chodzi o taktykę. Przynajmniej teraz wiemy co mamy robić na boisku, jak mamy się poruszać. Nie chcę nic mówić na poprzedniego trenera, ale pozostały nam po nim złe nawyki. Z tego względu nie możemy tak od razu w pełni zrealizować zadań postawionych przez trenera Płatka. Nie realizujemy zadań taktycznych i ja też się do tego przyznaję. Analizowaliśmy mecz w Bełchatowie i widziałem, że popełniłem tam wiele błędów taktycznych.
- Największy problem to brak sytuacji bramkowych...
- Nie wiem co mamy zrobić by stwarzać sytuacje bramkowe. Po prostu nie wiem. Może musimy zacząć się uczyć wszystkiego od początku? Nie wiem...
- Trudno w Waszej grze nie dostrzec efektów dwuletniej pracy i myśli szkoleniowej poprzedniego trenera. Po meczu ktoś nawet stwierdził, że nad stadionem unosi się duch trenera Stefana Majewskiego...
- Myślę, że trener Majewski dobrze nam życzy. Trenował z nami dwa lata, był naszym Nauczycielem. Teraz jest nowy trener. Wszyscy mieli nadzieję, że przyjdzie nowa "miotła", szybko "pozamiata", zmobilizuje drużynę i zespół zacznie wygrywać. To nie jest takie proste. Drużyna jest w niesamowitej przebudowie. Przyszło wielu nowych zawodników nawet przed tą rundą. Jest dużo młodych piłkarzy...
- Przed chwilą Profesor Filipiak i trener Płatek mówili, że zimą przyjdzie do Cracovii kolejna grupa nowych zawodników. I wtedy będziemy mieli zjawisko, które można określić jako "przebudowa przebudowy". Twoim zdaniem to jest konieczne czy też na tej bazie piłkarzy uda się obronić Ekstraklasę?
- W kadrze drużyny jest więcej młodych piłkarzy niż zawodników ogranych i mniej lub bardziej doświadczonych. Myślę, że w tym też tkwi problem. Jeśli Profesor Filipiak i trener Płatek mówią, że będą sprowadzać zawodników, to myślę, że będą sprowadzać zawodników, którzy pomogą tej drużynie a przynajmniej stworzą rywalizację w zespole.
Na pewno jest to konieczne bo na przykład ja jestem lewym pomocnikiem, a gram cały czas w środku. Gdy tak jak dzisiaj wypada dwóch naszych defensywnych pomocników Arek Baran i Darek Kłus to ciężko nam było sobie poradzić, choć trzeba przyznać, że Mateusz Klich był chyba jedną z jaśniejszych postaci w tym meczu.
Jeśli chodzi o transfery to uważam, że są potrzebne. W zimie będzie więcej czasu, żeby to posklejać i wprowadzić do drużyny nowych zawodników.
- Profesor Filipiak tłumaczył Waszą słabszą postawę ogromną presją z jaką gracie...
- To też ma na pewno ogromny wpływ na naszą grę. Gdy drużynie nie idzie, gdy drużyna przegrywa to siłą rzeczy myślimy bardzo negatywnie: że my się nie nadajemy, że nie stwarzamy sytuacji, że jesteśmy na ostatnim miejscu, że rywale nam uciekają.
Bardzo nam potrzeba jakiegoś pozytywnego impulsu. Byłoby fajnie, gdybyśmy wygrali mecz, ale jak widać jest to bardzo trudne. Gdybyśmy wygrali mecz, to poczulibyśmy sens w tym co robimy, że to może nie brak sił, że potrafimy rozegrać akcję, że potrafimy strzelać bramki.
Myśleliśmy, że takim meczem przełomowym - nie w lidze, a w Pucharze Polski - będzie mecz z ŁKS-em, ale chyba ŁKS nie postawił w tym meczu wysoko poprzeczki. Przyszła liga i nadal stwarzamy bardzo mało sytuacji i w ogóle nie strzelamy bramek. To jest nasz podstawowy problem.
Rozmawiał: Crac
Fot. Uluśka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Kibic1995
01:59 / 12.11.08
Zaloguj aby komentować