Radosław Matusiak: - Cieszę się, że nadeszło przełamanie
- Po dwóch "wiosennych" porażkach odnieśliście bardzo cenne zwycięstwo...
- Brakowało nam do dzisiaj zwycięstwa. W pierwszych meczach tej wiosny też nie graliśmy źle, ale zostawaliśmy bez punktów. Dzisiejszy mecz ?o sześć punktów? z drużyną z dolnych rejonów tabeli był dla nas bardzo ważny i to troszkę chyba nas ?sparaliżowało? ? przynajmniej na początku spotkania, kiedy nasza gra nie wyglądała tak, jak powinna. Potem jednak było lepiej. Ostatecznie liczy się wynik i nasze pierwsze, tegoroczne punkty.
- Pierwsza bramka: piękny strzał głową prosto w okienko. To druga bramka strzelona przez ciebie z ?główki? i znowu ?ofiarą? padła Korona.
- Myślę, że było w tym sporo szczęścia, bo nigdy nie mierzy się w taki sposób. Byłem dobrze ustawiony w polu karnym i starałem się uderzyć jak najlepiej, jednak nie spodziewałem się, że piłka wpadnie aż tak idealnie. To dobrze, że dzisiaj strzeliliśmy aż trzy gole, bo wcześniej nam tych bramek brakowało, może teraz pozwolą nam one się przełamać.
- Komu należy zapisać drugą bramkę? Chyba Tobie, bo to właśnie Ty byłeś ostatnim piłkarzem Cracovii, który miał kontakt z piłką...
- Nie będziemy się chyba o to kłócić. (śmiech) Ale może mnie, bo mnie tych goli brakuje, a jestem przecież napastnikiem. Więc może Darek Pawlusiński się nie obrazi, jeśli powiem, że zalicza się mnie. (śmiech) A już tak mówiąc całkiem serio: to była wyjątkowo dziwna bramka, piłka odbiła się od moich placów po strzale "Plastika", co kompletnie zmyliło bramkarza. Był to gol dość przypadkowy, dość szczęśliwy, ale szczęścia nam brakowało w pierwszych meczach tej wiosny, więc dzisiaj ta odrobina fartu się nam przydała.
- To Twoja najdziwniejsza bramka w karierze?
- Chyba tak. Choć był jeszcze kiedyś taki mecz, chyba z kadrą na Słowacji, kiedy padła również bardzo dziwna bramka, ale wtedy to raczej bardziej bramkarz sam sobie strzelił do siatki, niż ja to zrobiłem. Dzisiejsza bramka była jednak wyjątkowo kuriozalna i co do tego nie ma wątpliwości.
- Pamiętasz kiedy po raz ostatni zdobyłeś dwie bramki w jednym meczu?
- W polskiej lidze? Chyba nie pamiętam. Chociaż nie! To był mecz z Wisłą Kraków [w listopadzie 2006 roku Bełchatów pod wodzą Oresta Lenczyka wygrał w Krakowie 4:2 ? przyp. Depesz] więc faktycznie dosyć dawno. Rzecz jasna cieszą mnie te bramki, one dodadzą mi pewności siebie, wiary w to, że praca wykonywana na treningu ma sens i przynosi wymierne rezultaty. Cieszę się, że nadeszło przełamanie, bo ani ja, ani koledzy nie mogliśmy być do końca zadowoleni z mojej postawy. Dzisiaj wszyscy spełniliśmy chyba oczekiwania i mam nadzieję, że w kolejnych meczach będę równie skuteczny, co dzisiaj. Ten wynik jest dowodem na to, że możemy dobrze grać w piłkę i wygrywać, że może być jeszcze lepiej, niż było w poprzedniej rundzie.
- Trzeba jeszcze wspomnieć o Twojej asyście przy bramce na 3:0. To była w ogóle bardzo składna, dynamiczna akcja tercetu Klich - Matusiak - Goliński.
- No cóż, szczerze mówiąc liczyłem, że Golina jeszcze mi poda ?na pustaka? (śmiech). Nie podał, dobrze strzelił. Była to ładna, szybka kontra. Korona zaatakowała, my przechwyciliśmy piłkę, dostałem dobre podanie, poszedłem prawą stroną, zostaliśmy w sytuacji ?dwóch na dwóch?. Takie sytuacje należy wykorzystywać.
- Bardzo dobre podanie dostałeś od Mateusza Klicha ? to jego znakomity odbiór rozpoczął tę akcję.
- Tak, zgadza się. Korzystając z okazji chciałem pochwalić Mateusza. Zagrał dzisiaj dobry mecz. Jak na jego wiek, a ma dzisiaj przecież dopiero dziewiętnaście lat, to patrząc na jego grę można powiedzieć, że jeśli dobrze się go poprowadzi, to myślę, że nie tylko Cracovia ale i kadra może mieć z niego pożytek. Na pewno ja w jego wieku nie grałem tak dobrze, jak on.
- Tydzień temu zaczynałeś mecz na ławce, dzisiaj w pierwszym składzie. Czy ta chwilowa utrata miejsca w podstawowym składzie była jakąś dodatkową motywacją?
- W Poznaniu taki był plan, że wyjdę dopiero na drugą połowę meczu, na podmęczonego przeciwnika. Trener powiedział mi wtedy przed meczem, że wszystko rozstrzygać się będzie w drugiej połowie i że w ten właśnie sposób będziemy chcieli to rozegrać. Nie udało się to wszystko do końca tak jak zakładał plan taktyczny, bo do przerwy przegrywaliśmy. No ale tak to wyglądało.
- Podobny plan chyba został zastosowany w meczu z Polonią w Warszawie i wtedy przyniósł cenne trzy punkty.
- Tak, zgadza się. Ja nie zamierzam kwestionować taktyki trenera, nigdy nie powiem na niego złego słowa. Jeśli posadzi mnie na ławce ze względów taktycznych to przyjmę to ze zrozumieniem, a jeśli z innych, to z pokorą, bo będzie to oznaczało, że po prostu są ode mnie lepsi.
- Na trybunach był trener Smuda. Czy masz jeszcze nadzieję na powrót do kadry narodowej?
- Myślę, że jest teraz wielu młodszych i lepszych w tej chwili zawodników, jak choćby Robert Lewandowski, który bardzo dobrze radzi sobie zarówno w klubie, jak i w reprezentacji.
- No tak, ale zwykle na powołanie przyjeżdża pięciu zawodników, nie jeden.
- W tej chwili o reprezentacji nie myślę. Jeśli trener uzna, że wyglądam na tyle dobrze, że chce dać mi szansę, to oczywiście przyjadę i będę się z tego cieszył, ale w tej chwili się nad tym nie zastanawiam. Mam dużo pracy w Cracovii, moja gra nie jest jeszcze na takim poziomie, żeby się z nią pokazywać na kadrze. Staram się robić swoje, chcę żeby po prostu było coraz lepiej.
Rozmawiali: Depesz, Raf_jedynka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
WSZYSCY SIĘ CIESZĄ
diablo
18:03 / 14.03.10
Zaloguj aby komentować