#CracNonStop: VAR jako alibi, czyli jak niszczyć sportową rywalizację
- VAR w swoich założeniach to system, który miał być gwarantem transparentności, a stał się jedynie wygodnym alibi. (…) Czy to nie paradoks, że narzędzie stworzone do eliminacji błędów sędziowskich stało się narzędziem do ich tuszowania? – pisze po meczu Legia – Cracovia (3:2) red. naczelny Terazpasy.pl Stanisław Malec .
System VAR miał być rewolucją w piłce nożnej – remedium na błędy sędziowskie, gwarancją sprawiedliwości i równości na boisku. Miał wyeliminować tragiczne pomyłki, które wypaczają wyniki meczów i odbierają drużynom owoce ich pracy. A co dostaliśmy? Narzędzie, które zamiast naprawiać, maskuje błędy, wprowadza zbiorową bezkarność i pozwala na „mycie rąk” przez głównych arbitrów.
Jeśli ktoś chce zrozumieć, jak wygląda ten mechanizm w praktyce, wystarczy obejrzeć ostatnie spotkanie Legii Warszawa z Cracovią.
Nie trzeba być zagorzałym kibicem „Pasów”, by dostrzec, że w tym meczu doszło do sytuacji, które budzą poważne wątpliwości co do rzetelności sędziowskiej obsady. W doliczonym czasie gry ewidentne zagranie ręką w polu karnym zawodnika Legii, które w normalnych warunkach powinno zakończyć się wskazaniem na jedenasty metr, zostało kompletnie zignorowane.
Pozostaje nam naiwnie wierzyć, że tylko przez przypadek, sędzia główny Piotr Lasyk, wraz z zespołem VAR, postanowili nie podjąć nawet próby analizy tej sytuacji…
VAR w swoich założeniach to system, który miał być gwarantem transparentności, a stał się jedynie wygodnym alibi. Główny arbiter może z czystym sumieniem powiedzieć: „Nie widziałem, ale VAR też nie zareagował, więc wszystko jest w porządku”. W ten sposób odpowiedzialność, która powinna być indywidualna, rozmywa się na cały zespół i w praktyce często oznacza bezkarność.
Czy to nie paradoks, że narzędzie stworzone do eliminacji błędów sędziowskich stało się narzędziem do ich tuszowania?
Warto zadać pytanie, dlaczego w kluczowych momentach, gdy od decyzji sędziego zależą punkty, a czasem nawet losy całego sezonu, VAR milczy. Czy to brak kompetencji? Brak odwagi? A może po prostu celowa selektywność w interpretacji przepisów? Trudno to jednoznacznie ocenić, ale jedno jest pewne – takie sytuacje zdarzają się coraz częściej i jak rak niszczą ducha sportu.
Odpowiedzialność za te błędy nie spoczywa jednak na technologii. Na końcu zawsze stoi człowiek, który podejmuje decyzję lub unika jej podjęcia. W meczu na Łazienkowskiej zabrakło nie tylko sprawiedliwości, ale przede wszystkim profesjonalizmu. To, co widzieliśmy, to jawne zaniechanie obowiązków, które trudno usprawiedliwić zwykłym „przeoczeniem”.
Piłka nożna jest piękna w swojej nieprzewidywalności i emocjach. Jednak nie możemy mylić emocji z chaosem wynikającym z braku odpowiedzialności. System VAR miał wprowadzić porządek, a wciąż oglądamy mecze, w których główną rolę odgrywa nie talent zawodników, lecz błędy ludzi w czerni – czasem tych na murawie, a czasem w wozie VAR.
Obecnie sędziowie mają wszystkie narzędzia, by podjąć sprawiedliwą decyzję: VAR, powtórki, zbliżenia. Z ich pomocą wychwytują nawet milimetrowe spalone, ale gdy trzeba dostrzec coś ewidentnego, jak rękę Wszołka w polu karnym, nagle te wszystkie technologie okazują się bezużyteczne. Pytanie: dlaczego?
Stanisław Malec „Crac”
- Stanisław Malec „Crac” – założyciel (1.03.2001 r.) i redaktor naczelny najstarszej istniejącej strony internetowej Cracovii Terazpasy.pl i „Gazety Teraz Pasy!”, przez ponad 20 lat (od 07.09.2003 – nadal) nie opuścił ani jednego ligowego meczu Cracovii, były wiceprezes Stowarzyszenia Koło Sympatyków KS Cracovia i Pierwszego Klubu HDK „Cracovia Pany”, inicjator ustanowienia Dnia Kibica Cracovii w rocznicę Manifestacji kibiców na ul. Basztowej 28 lutego 2001 roku, pomysłodawca i organizator kultowych „Wtorków w Enigmie”.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Var
mlody69
19:19 / 24.11.24
Zaloguj aby komentować