Artur Płatek: - Gra o utrzymanie to duże wyzwanie
- Zdecydowaliśmy się na zawodników ogranych, którzy mieli już do czynienia z takim stresem, na jaki musimy być przygotowani wiosną - mówi trener Cracovii Artur Płatek .
- Do utrzymania brakuje nam siedmiu punktów - powiedział Pan rok temu przed rundą rewanżową, gdy prowadził jeszcze Jagiellonię. Robił Pan teraz taką kalkulację dla Cracovii?
- (uśmiech) Nigdy tak nie mówiłem - choć, rzeczywiście, tak to zostało przedstawione. Powiedziałem wtedy dokładnie tyle, że potrzebujemy jak najszybciej zdobyć siedem punktów, żeby mieć ich trzydzieści. Bo 30 punktów to granica spokoju, pozwalająca na podejście do kolejnych meczów z pewnym luzem. A na ten sezon kalkulacji nie robiłem. Na pewno jednak Cracovia musi wygrać meczów zdecydowanie więcej niż Jagiellonia rok temu.
- Przed Wami trzynaście spotkań. A punkty do wzięcia tylko w dziesięciu, bo czekają Cracovię m.in. derby na Wiśle oraz wyjazdy do Legii i Lecha.
- A dlaczego nie mamy tam zdobyć punktów?! Czy Wisła, Lech i Legia to jakieś nieosiągalne zespoły? Uważam, że sparingi z Politehniką Timisoara - czołowym zespołem rumuńskiej ligi, bezdyskusyjnie mocniejszej niż nasza - oraz ze Spartą Praga, pokazały, że nawet grając w osłabionym składzie jesteśmy w stanie nawiązać walkę z naprawdę silnymi drużynami.
- Dobrze Pan wie, że ze sparingów nie można wyciągać daleko idących wniosków.
- Tak, ale gdyby tych sparingów nie było, to nie byłoby żadnego punktu odniesienia. Moim zdaniem, zespół jest lepszy niż był w ubiegłym roku. Teraz z każdym dniem widać u zawodników większą świeżość, większe zaangażowanie. Środowy trening musiałem przerwać, bo zawodnicy walczyli już za ostro - i bałem się, żeby nie stało się coś złego. Wystarczyło, że Bartek Ślusarski rozwalił sobie wargę po starciu z Piotrkiem Polczakiem. Walczą, i bardzo dobrze.
- Ślusarski jest jednym z siedmiu nowych piłkarzy w Cracovii. Domyślam się, że na każdą pozycję ściągał Pan piłkarzy z przygotowanej listy. Ile takich "numerów 1" z listy Artura Płatka sprowadziła Cracovia?
- Jeden.
- Ślusarski?
- Tak.
- Wśród pozostałych dominują zawodnicy numer dwa, trzy, czy raczej pięć, siedem?
- To nie ma znaczenia. Naszym priorytetem było pozyskanie napastnika prezentującego wysoki poziom - i widać, że Bartek takim napastnikiem jest. Pozostali pozyskani to dobrzy zawodnicy ligowi - Murawski, Sasin, Mierzejewski, a także młodzi - Sacha, Derbich, Misan, którzy też podnieśli jakość zespołu, wzrosła wewnętrzna rywalizacja. Na pewno po tych wszystkich ruchach, które wykonaliśmy, każdy w drużynie daje z siebie więcej na treningach.
- Chciał Pan, żeby każdy czuł na plecach oddech kolegi - rywala do miejsca w składzie.
- Właśnie. Mając taką kadrę jak obecnie, mamy możliwość pewnych ruchów w składzie. Wcześniej mieliśmy bardzo dużo młodzieży. Cały czas powtarzam, że ci chłopcy będą w przyszłości stanowili o sile Cracovii, ale na razie nie zawsze potrafią poradzić sobie z presją psychiczną, utrzymać formę przez dłuższy czas. Dlatego zdecydowaliśmy się na zawodników bardziej ogranych, którzy mieli już do czynienia z takim stresem, na jaki musimy być przygotowani wiosną. Bo gra o utrzymanie to naprawdę duże wyzwanie.
- Piłkarze na treningach mają ochotę do żartów, atmosfera w drużynie wygląda na niezłą. Nie boi się Pan, że błyskawicznie się zepsuje, jeśli w sobotę nie uda Wam się wygrać z Piastem Gliwice?
- Oczywiście, że w piłce niczego nie da się przewidzieć, bo możesz mieć wielkie umiejętności, superplan, ale jeśli nie wierzysz w sukces, to niewiele ci to da. Jestem jednak przekonany, że pierwszy mecz pójdzie w dobrym kierunku.
Rozmawiał: Tomasz Bochenek - Dziennik Polski
Fot. Uluśka
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
polemika
Sączers
16:17 / 27.02.09
Zaloguj aby komentować