Wojciech Stawowy: - Wciąż marzę o mojej Cracovii
- Profesor okazuje bardzo duże zaufanie do Majewskiego. Nie dziwię mu się, bo to doświadczony trener - mówi były trener Cracovii Wojciech Stawowy .
- Widział pan porażkę Cracovii z Legią?
- Widziałem i nie było to dla mnie przyjemne. Wciąż się utożsamiam z tym klubem, mimo, że przez ostatnie dwa lata skład drużyny mocno się zmienił. Tak grająca Cracovia to nie jest miły widok.
- Odważy się pan ocenić styl gry Pasów?
- Nie, bo nie chcę wchodzić w kompetencje trenera Majewskiego. Uważam go za bardzo dobrego fachowca i on z pewnością wie, co trzeba zrobić, by drużyna zaczęła wreszcie zdobywać punkty. W klubie są też inni pracownicy i piłkarze. Wspólnie muszą się zastanowić, jaki obrać kierunek.
- Prezesowi Filipiakowi wystarczy cierpliwości? Poczeka jeszcze kilka tygodni, zanim Cracovia zacznie dobrze grać?
- Gdy prezes zatrudnia trenera, wie, co robi i tak było też w tym przypadku. Profesor okazuje bardzo duże zaufanie do Majewskiego. Nie dziwię mu się, bo to doświadczony trener, potrzebuje po prostu jeszcze więcej czasu, by transformacje personalne zaczęły przynosić efekty. Czasem sukces rodzi się w bólach i tak jest też tym razem. Wydaje mi się, że obecne problemy Cracovii będą rozwiązywać wspólnie.
- Dla trenera to nie jest miłe, gdy ma przeciwko sobie kibiców.
- To sytuacja bardzo trudna i bardzo nieprzyjemna. Z pracą trenera wiąże się krytyka, jednak powinna być konstruktywna i wyrażana w kulturalny sposób. Nie toleruję tego typu wulgaryzmów i bardzo boli, gdy dopuszczają się tego kibice drużyny, którą się prowadzi. Może ich tłumaczyć jedynie frustracja słabą grą i kiepskimi wynikami. Zamiast wyzywać, powinni się jednak zastanowić, jak pomóc drużynie, by było lepiej.
- Nie odnosi pan wrażenia, że piłkarze grają przeciwko Majewskiemu?
- Nie. Żaden zawodnik, by się nie zdecydował na takie rozwiązanie, bo to nie ma nic wspólnego ze sportem i profesjonalizmem. Wszyscy jadą na tym samym wózku i w ich wspólnym interesie jest, by drużyna grała jak najlepiej.
- Co by pan zrobił w sytuacji Majewskiego? To nie jest odpowiedni moment, by oddać się do decyzji zarządu?
- Znacie mnie i wiecie, że tak bym zrobił. Gdy drużynie nie idzie i nie widzę szans na poprawę tej sytuacji, zawsze oddaję się do decyzji zarządu. I nie robię tego pod publikę. Ale widocznie różne osoby mają na ten temat różne zdanie.
- Kibice Cracovii wciąż pamiętają o panu. Czy możliwy jest scenariusz, w którym wraca pan na stanowisko trenera Pasów?
- Powrót do Cracovii to jedno z moich marzeń i nie kryję się z tym. Nie chciałem odchodzić z tego klubu, ale z pewnych powodów musiałem podjąć decyzję o odejściu. Z profesorem Filipiakiem do dzisiaj pozostaję w dobrej komitywie. Gdy go gdzieś zobaczę, nie uciekam, nie chowam się. Zawsze podamy sobie ręce, porozmawiamy chwilę. Nie chcę jednak, by moje słowa zostały odczytane w ten sposób, że składam komuś propozycję. Że oto znalazłem odpowiedni moment i wysyłam sygnał do profesora Filipiaka z moją kandydaturą. Jestem od tego bardzo daleki, aczkolwiek nadal liczę, że kiedyś będzie mi jeszcze dane pracować w tym klubie.
- Trzecią bramkę dla Legii w spotkaniu z Cracovią strzelił Piotr Giza. Pan też pozbyłby się go z klubu?
- W życiu bym tego nie zrobił! W obecnej drużynie brakuje piłkarza, który kreowałby grę, a takim właśnie zawodnikiem był Piotrek. Chciałem go sprowadzić do swojej drużyny, gdy jeszcze prowadziłem Proszowiankę, zanim trafiłem do Cracovii. Już wtedy poznałem się na jego talencie i nadal jestem przekonany, że potrafi grać jeszcze lepiej. Zresztą nie pozwoliłbym także, by moją drużynę opuścili tacy piłkarze jak Marcin Bojarski czy Łukasz Skrzyński, bo wspólnie stanowili bardzo silną drużynę.
W ich miejsce sprowadzono innych piłkarzy, których praktycznie nie znam. Każdy trener ma do tego prawo, jednak musi się liczyć z tym, że prędzej czy później zostanie z tego rozliczony.
- Obecna drużyna Cracovii jest więc słabsza na papierze niż ta, którą pan prowadził?
- Na to wygląda, jednak jest to tylko moje zdanie. Z nowych piłkarzy podoba mi się Dudzic i Witkowski, reszty praktycznie nie znam, więc nie chcę się na ich temat wypowiadać. Sądzę, że są słabsi. Ale taka jest polityka klubu - poszli w kierunku odmłodzenia składu. Trzeba jednak pamiętać o tym, że młodzi zawodnicy potrzebują czasu, by się ograć i nabrać piłkarskiej klasy.
- Wygląda na to, że ten sezon stracą na walkę o utrzymanie. Uda im się?
- Co do tego jestem przekonany. To wciąż silna drużyna, która jest w stanie grać lepiej niż do tej pory. Przechodzą poważną przebudowę, więc raczej na nic więcej niż walka o utrzymanie ich stać nie będzie. Liczę, że te smutne dni wkrótce się jednak skończą, a kibice znów będą przychodzić na swój stadion z uśmiechem na ustach.
Rozmawiał: Mateusz Miga - Przegląd Sportowy
Fot. Biś, Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Majewskiego koniec
luccWKS
15:44 / 25.09.08
Zaloguj aby komentować