Janusz Filipiak: - Jestem Prezesem, jestem odpowiedzialny i muszę tu być
Prezes Cracovii Profesor Janusz Filipiak ostatnie dwa tygodnie spędził na urlopie. By zdążyć na mecz Cracovii z Piastem Gliwice (1:0) wyruszył z Austrii samochodem o 3 w nocy. Po meczu dziennikarze zorganizowali "polową" konferencję prasową z szefem Cracovii.
.
.
- O 3 w nocy wyruszyłem w drogę powrotną do Krakowa. Po drodze zapłaciłem mandat na granicy austriacko-czeskiej bo przekroczyłem prędkość o parę kilometrów. Ale najważniejsze, że przyjechaliśmy na czas cało i zdrowo - opowiada wyraźnie odprężony i zadowolony Profesor Janusz Filipiak.
- Warto było wracać i aż tak się spieszyć?
- Jestem Prezesem. Nie mogę unikać odpowiedzialności. To nie jest kwestia czy ja chcę być na meczu czy nie, czy ja kocham Cracovię czy nie. Jestem Prezesem, jestem odpowiedzialny i muszę tu być. To nie może być tak, że ja tylko sobie wydam pieniądze, a potem piłkarze niech walczą. Muszę tutaj być po prostu. To nie jest kwestia czy warto czy nie warto.
- A z punktu widzenia kibica, warto było przyjechać na ten mecz?
- Wydaje mi się, że tak. To jest dopiero początek rundy. Sparingi to nie jest to samo co mecze ligowe. Drużyny jeszcze będą się zgrywać, dlatego mecze pierwszej, drugiej czy trzeciej kolejki to nie będą ładne mecze. To będzie taka walka o piłkę, bieganie, trochę chaosu. Dzisiaj mieliśmy szczęście, a najbardziej mogła podobać się oczywiście piękna bramka.
- Jedyna bramka padła po akcji trzech nowych piłkarzy. Nowi zaczynają się amortyzować...
- (śmiech) To mnie cieszy. Tak, zaczynają się amortyzować. Gorzej byłoby, gdyby oni nie zagrali, ale kilku nowych zawodników pokazało się z dobrej strony. Powoli gra się rozkręcała, bo początek był sztywny. Mam nadzieję, że gra będzie coraz bardziej płynna i gra Cracovii będzie się podobać.
- Przed wyjazdem mówił Pan, że będzie Pan negocjował z żoną sprawę powrotu na ten mecz...
- (śmiech) Nie chcę naruszać praw dóbr osobistych mojej żony dlatego nie będę komentował. Przyjechaliśmy i to jest bardzo fajne, że udało się przyjechać.
- Ślusarski. Konkret - wchodzi i strzela.
- Nie tylko to, że strzelił bramkę, ale także to, że pracował cały czas na boisku - wracał, podawał. To nie było gwiazdorstwo, nie stał i nie machał rękami i nie pytał dlaczego mi nie podaliście. Tylko bardzo dużo pracował na boisku i wypracował wiele akcji dla kolegów. I to jest bardzo pozytywne. Widzę, że to jest piłkarz bardzo profesjonalny, bardzo dojrzały. Widać, że grał w ligach zachodnich - w lidze portugalskiej i lidze angielskiej. On czuje piłkę i czuje się odpowiedzialny za to co gra.
- Zdobyte dzisiaj trzy punkty sprawiły, że odetchnął Pan trochę?
- Oj, zdecydowanie! Styl nie ważny, nie ważne kto grał, jak grał i tak dalej. Nie tylko dla mnie, ale i dla kibiców, a przede wszystkim dla piłkarzy ta wygrana była bardzo potrzebna. Jestem przekonany, że z tym potencjałem jaki mamy, to jak piłkarze uwierzą i się rozkręcą to mogą grać bardzo ładną piłkę i trochę porządzić w lidze.
- Czy jest jeszcze szansa na to, że Paulinho zostanie piłkarzem Cracovii?
- Nie mamy prawnej możliwości pozyskania Paulinho. Dlatego, że aby móc podpisać z nim kontrakt to on musiałby mieć pozwolenie na pracę w Polsce. A my tego pozwolenia na pracę nie załatwimy w ciągu jednego dnia w Urzędzie Wojewódzkim w Krakowie. Nie mamy prawa oczekiwać, żeby w jeden dzień załatwić komuś pozwolenie na pracę. Jeśli nie mamy pozwolenia na pracę to nie możemy podpisać kontraktu, a okienko transferowe skończyło się dzisiaj. Trochę za późno ta sprawa wyszła żebyśmy mogli technicznie ją załatwić.
Crac
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Łubu dubu,łubu dubu....
DGS
12:19 / 01.03.09
Zaloguj aby komentować