Pawlusiński: Pierwsza armata Cracovii
Dariusz Pawlusiński: W sobotę potwierdził, że jest jednym z najważniejszych graczy Pasów.
Dariusz Pawlusiński najcenniejszym piłkarzem ligi? Na pierwszy rzut oka brzmi to niewiarygodnie, ale pod jednym względem "Plastik" nie ma sobie równych. Żaden inny piłkarz ekstraklasy nie ma tak dużego wpływu na swoją drużynę. Pawlusiński strzelił bowiem 6 z 9 goli Cracovii.
Szczęście i talent
- Nie myślę w ten sposób. Do najcenniejszego zawodnika ligi dużo, dużo mi brakuje. Mógłbym o sobie powiedzieć, że jestem najcenniejszy, gdybym miał 25 lat i strzelił 2/3 bramek dla jakiegoś czołowego zespołu ligi: Wisły, Lecha, Legii czy Polonii. Ale ja mam 31 lat i gram w Cracovii, która broni się przed spadkiem z ekstraklasy - oponuje bohater 16. kolejki.
Piłkarz przez cały czas podkreśla, że bez drużyny niczego by nie osiągnął. Słynie z precyzyjnych, piekielnie mocnych kopnięć prostym podbiciem stopy, ale bramkarza Jagiellonii Piotra Lecha pokonywał inaczej.
- Za pierwszym razem w ogóle nie było sposobu, a wielkie szczęście. Machnąłem tylko piłkę lewą nogą, ale tak, że odbiła się od prawej i kompletnie zmyliła Piotrka. On był przygotowany na uderzenie w środek bramki, tymczasem po tym nieoczekiwanym rykoszecie poszybowała w róg - przyznaje "Plastik".
- Drugi gol był wynikiem składnej akcji. Paweł Nowak świetnie wystawił mi piłkę, tak samo zresztą jak w poprzednim meczu z Lechem. Wtedy nie przyjmowałem piłki i spudłowałem, a za chwilę Kolejorz nas pokarał. Teraz więc przyjąłem piłeczkę, rozejrzałem się i spokojnie puściłem ją obok nogi Piotrka - tak Pawlusiński opisuje gola na 2:0.
Droga pod górę
Kariera Dariusza Pawlusińskiego rozwijała się dość wolno. Najpierw nie zdołał się przebić w macierzystej Odrze Wodzisław, później w Groclinie Grodzisk zdołał zaliczyć jedynie epizod, a następnie utknął W II-ligowym wówczas GKS-ie Bełchatów. Grał tam m.in. z Łukaszem Gargułą, Jackiem Berensztajnem, Radosławem Matusiakiem i Dariuszem Pietrasiakiem. - Był skrzydłowym, chociaż niektórzy widzieli w nim napastnika. Miło go wspominam, bo to dobry zawodnik, a przy tym fajny kolega. Żartowniś, zawsze uśmiechnięty - mówi dziś Garguła.
Żartowniś
Inni nasi rozmówcy rysują ten sam obraz: dynamicznego piłkarza i serdecznego kolegi. - Na treningu zawsze powiedział coś dowcipnego. Każdy zespół potrzebuje takiego gościa, który umie rozładować atmosferę - mówi Piotr Giza, który z "Plastikiem" spędził szmat czasu w Cracovii.
Pawlusiński rzeczywiście ma poczucie humoru. Ostatnio masażysta Pasów przyniósł mu do picia zielonkawą miksturę. - To tak teraz wygląda herbata? Na tym mam złapać formę? - śmiał się zawodnik. Potrafi też krytycznie spojrzeć na siebie. Ogłosił ciszę przed meczem z Górnikiem Zabrze. - Sorry, ale nie pogadamy. Żeby coś gadać, trzeba się najpierw nauczyć grać w piłkę - tak tłumaczył swą decyzję. Akurat on i Pasy byli po serii słabych występów.
Gdy zawiódł w Bełchatowie, chodził jak struty. - Po takim "szpilu" to nie wiem, czy się zmieszczę na Arkę - powtarzał z charakterystycznym śląskim akcentem. Nie lubi rozdrapywać ran. W Wodzisławiu ma mieszkanie i żadnych wrogów. - O to, dlaczego nie przebiłem się w Odrze, należy pytać ludzi, którzy tam wtedy pracowali. Ja nie mam żalu, poszło mi gdzie indziej. Przyjeżdżam na zimę do Wodzisławia i kopię sobie w hali z Marcinem Malinowskim i Jankiem Wosiem. Tak samo reaguję, gdy słyszę, że późno trafiłem do ekstraklasy. To fakt, prawdziwą szansę dostałem dopiero w Krakowie, gdy miałem 28 lat. Myślę sobie: widocznie wtedy nadszedł mój czas - mówi.
Numer jeden: bliscy
Typowy Ślązak - ma zdrową obsesję na punkcie rodziny. Rodzina, wiadomo, musi być duża. Z Żanetą mają więc Dawida, Oliwię i Vanessę. Pytam o nietypowe imiona dzieciaków. - Jest w tym ręka żony, sama ma rzadko spotykane imię - wyjaśnia. 11-letni Dawid wdał się w ojca i z zapałem trenuje w trampkarzach Pasów. Kilka razy zdarzyły się pocztówkowe sceny. Tata po strzelonym golu podbiegał do podającego piłki syna. W ostatnią sobotę tego w scenariuszu zabrakło. - Dawid miał turniej w Zawoi. Szkoda, bo byśmy się dwa razy wyściskali. A tak, to zostało mu "witaj tato", ale w telewizji - utyskuje ?Plastik". Powtarza, że za pozostaniem w Cracovii przemawiają właśnie względy rodzinne.
- Pochodzimy z małych miast i mieliśmy trochę obaw, jak odnajdziemy się w wielkim Krakowie. Minęły jednak ponad cztery lata i już nie potrzebujemy zmiany otoczenia. Dawid trenuje piłkę, Oliwka chodzi na balet. Nie chcę, żeby moja rodzina martwiła się o przyszłość - dodaje.
Nowy kontrakt
Jest to okrężna odpowiedź na pytanie, co dalej? Przecież najcenniejszemu zawodnikowi Cracovii 30 czerwca wygaśnie kontrakt. - Rozważę każdą ofertę - z klubu i z zewnątrz, choć jak powtarzam, priorytetowo potraktuję Cracovię. Ten zespół pod kierunkiem trenera Płatka będzie grał o coś więcej niż utrzymanie się w lidze. Dlatego z miłą chęcią zostanę, jednak pod warunkiem, że klub nie zmieni mi warunków na gorsze - podkreśla.
Prezes Janusz Filipiak tuż po zwycięstwie nad Jagiellonią zapowiedział, że w najbliższych dniach złoży Pawlusińskiemu propozycję podpisania nowej umowy. To wyraz rozsądku ze strony szefa, który nie przepada przecież za starszymi zawodnikami. Tyle że 31-letni ?Plastik" jest skarbem Pasów. - Gdyby nie on, Cracovia byłaby na ostatnim miejscu w tabeli - uważa Giza. Jest to opinia mająca oparcie w faktach. Gole Pawlusińskiego dały w tym sezonie Cracovii co najmniej 5 punktów.
- On i Nowak, a także Arek Baran to nasi liderzy. Gdy brakuje takich armat, to wojsko nie umie walczyć - stwierdził niedawno trener Pasów Artur Płatek.
Marek Gilarski - Przegląd Sportowy
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Brawo Darek
SSe88ba
08:23 / 03.12.08
Zaloguj aby komentować