Kazimierz Kapustka, ojciec Bartosza: - Powtarzam mu, by nie spoczywał na laurach
- Ostatnio go chwaliłem, bo w Cracovii miał dobre mecze. Ale nie ma co gratulować zbyt często, bo pomyśli, że jest najlepszy. Niech wytrzyma w kadrze trzy lata, rozegra 20 meczów... Jak zostanie podstawowym zawodnikiem, to wtedy będziemy się cieszyć – mówi w wywiadzie dla portalu krakow.sport.pl Kazimierz Kapustka, ojciec pomocnika Cracovii i reprezentacji Polski Bartosza Kapustki .
(…) - Jest pan bardziej dla syna kibicem czy trenerem?
- Ojcem, oczywiście! Co prawda do tej pory często wytykałem mu błędy, by nie obrósł w piórka, ale ostatnio nie ma za co go krytykować! (śmiech). A poważnie: pod względem fizycznym Bartek nadal wygląda słabo, musi nabrać masy. Zresztą, powtarzam mu, by nie spoczywał na laurach. Liczy się trening, trening i jeszcze raz trening. Ostatnio podpowiadam, by popracował nad rzutami wolnymi. Tu jest potencjał. (…)
- Woda sodowa do głowy nie uderzy?
- Znając go, nic złego się nie stanie, choć mała obawa zawsze jest. Od dawna jest poza domem, różne rzeczy mogą się wydarzyć.
- Niedawno zdał egzamin na prawo jazdy, szuka też mieszkania. Słowem - dorasta...
- Akurat z załatwianiem spraw to w jego przypadku różnie bywa! (śmiech) Z mieszkaniem też mu wolno idzie. Wiadomo, że piłka jest dla niego najważniejsza, ale inne rzeczy też są ważne. Z prawem jazdy mu pomagałem, ale w przyszłości nikt za niego niczego nie zrobi.
- Na wywiadówki chodził pan z duszą na ramieniu?
- W jego przypadku ani z nauką, ani z zachowaniem nigdy nie było problemu. Tylko spać długo lubił, więc czasem zaniedbywał obowiązki.
- Kiedy powinien zdecydować się na transfer za granicę?
- Ma jeszcze czas, on zresztą sam to powtarza. Na razie musi ugruntować pozycję w Cracovii. Niech pogra dwa lata, a wtedy zobaczymy. Wymarzona liga? Poradziłby sobie pewnie w niemieckiej, w hiszpańskiej też. Co do Anglii mam wątpliwości, bo tam trzeba więcej walczyć. Nie daj Boże, żeby tylko nie przytrafiła się kontuzja. Znam młodych chłopaków, którzy mieli wielki talent, a potem wszystko wzięło w łeb. (…)
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Chyba dobrze się stało
Opson
00:05 / 09.10.15
no tak
Filipiok
01:16 / 09.10.15
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować