Sławomir Szeliga: - Jesteśmy wściekli!

szeliga-slawomir-2011-03-19

- Dziś jesteśmy wściekli, bo przegraliśmy mecz i to na własne życzenie, ale musimy się zmobilizować do dwóch kolejnych pojedynków. To one zadecydują o tym, czy zdołamy się utrzymać - mówi dla Terazpasy.pl pomocnik Cracovii Sławomir Szeliga po meczu z Wiedzewem.

- Co można powiedzieć po takim meczu?

- Ciężko coś powiedzieć po takim meczu. Przegraliśmy mecz, walczymy dalej - są jeszcze dwa spotkania. Co tu komentować? Musimy zrobić wszystko, aby wygrać dwa razy i utrzymać się w lidze.

- Strzeliłeś bramkę, a pół minuty później straciliście gola na 1:1. Głupie uczucie, prawda?

- Po bramce była radość, ale to co zrobiliśmy chwilę później... To był taki błąd, który nie ma prawa się nam przydarzyć.

- Za co dostałeś żółtą kartkę? Za dyskusję?

- Nie będę tego komentował.

- A w jaki sposób oceniłbyś pracę arbitrów w dzisiejszym meczu?

- Tego również nie chciałbym komentować.

szeliga-slawomir-2011-03-19

- Ale Twoim zdaniem był karny na Dudzicu?

- Nie widziałem dobrze tej sytuacji, muszę to obejrzeć w powtórkach.

- Sędzia Małek ponoć już oglądał tę sytuację i rozmawiał z Bartkiem Dudzicem, przekazując mu, że przyznaje się do błędu.

- Jeśli sędzia przyznał się do popełnienia błędu, to co ja mogę jeszcze w tej sytuacji powiedzieć. Każdy jest człowiekiem, każdy może popełnić błąd, to miło, że sędzia się przyznał, ale to nam nic nie daje, nic już nie da się zmienić.

- To może dwa słowa na temat Twojego gola: zachowałeś zimną krew, przyjąłeś piłkę i posłałeś ją do bramki przy słupku...

- Dostałem kontrującą piłkę, uderzyłem po długim słupku i cieszyłem się z bramki. To jednak nic nie znaczy, bo w tej chwili jestem bardzo zły z powodu straconych dwóch goli.

- Ta bardzo szybko stracona bramka na 1:1 chyba była kluczowym momentem meczu. Męczyliście się przez prawie pół godziny, żeby prowadzić 1:0, a potem w 30 sekund ta ciężko wypracowana przewaga prysła i zamiast kontrolować mecz, wyślizgnął się on Wam z rąk.

- To jest piłka, błędy zdarzają się każdemu, nie ma co szukać winy w indywidualnych błędach. Wszyscy walczymy, każdy na swojej pozycji i przy straconych bramkach zawinił cały zespół, a nie jeden zawodnik. Trzeba teraz wspólnie zrobić wszystko, żeby zwyciężyć w tych pozostałych dwóch meczach.

- O winie całego zespołu, jak rozumiem, mówisz w kontekście wyniku meczu, ale przy pierwszej bramce Grzelczaka to był ewidentny błąd indywidualny - błąd jednego, dwóch zawodników, a nie całego zespołu...

- Oczywiście, ale tak jak powiedziałem - błędy są częścią tej gry. Jeśli Vule popełnił błąd w tej sytuacji, to może wcześniej też ktoś popełnił błąd, że zagrał do niego piłkę, gdy był pod presją, albo nie wyszedł mu na pozycję do odegrania piłki. Teraz nie ma sensu gdybanie - dostaliśmy szybko bramkę na 1:1, a co by było, gdybyśmy nie dostali? Nie wiem, może byśmy utrzymali 1:0, może byśmy wygrali mecz. Musimy podejść do tego jednak spokojnie. Dziś jesteśmy wściekli, bo przegraliśmy mecz i to na własne życzenie, ale musimy się zmobilizować do dwóch kolejnych pojedynków. To one zadecydują o tym, czy zdołamy się utrzymać.

- Paradoksalnie, grając w dziesiątkę prezentowaliście się lepiej niż wcześniej, w jedenastu...

- Niekiedy tak jest, że schodzi zawodnik i drużyna jeszcze bardziej zwiera szeregi, jeszcze bardziej dąży do zwycięstwa. Wiedzieliśmy jak ważny to dla nas mecz, robiliśmy wszystko, żeby go wygrać.

- Dziś celowałeś w strzałach. Twoje uderzenie z drugiej połowy sprawiło brakarzowi Widzewa spory kłopot...

- No tak, ale jednak trochę zabrakło i nic z tego nie wyszło...

- Gry ofensywnej Cracovii nie można ocenić dobrze, jeśli w meczu Ty, jako defensywny pomocnik, jesteś najaktywniejszym piłkarzem zespołu. A tak właśnie było w dniu dzisiejszym.

- Czy najaktywniejszym? Strzeliłem bramkę, ale wiele nie nawojowałem. Są tacy zawodnicy jak Saidi [Ntibazonkiza], czy Alex [Suvorov], którzy mają wiele więcej udziału w naszej ofensywie, niż ja i wszyscy się starali.

- Czego Wam dziś zabrakło, dlaczego dopiero grając w dziesiątkę byliście w stanie z przekonaniem zaatakować, pójść do przodu?

- Nie wiem, myślę, że w pierwszej połowie do momentu straty bramki na 1:1 wszystko szło po naszej myśli. W drugiej połowie, grając w dziesięciu rzuciliśmy wszystko na jedną szalę...

- Trener Szatałow powiedział po meczu dosadnie, że niektórym piłkarzom powinien przed meczem założyć "pampersy". Nie sposób nie zgodzić się z tym, że większość piłkarzy Pasów sprawiało wrażenie jakby presja wiązała im nogi. Nie sposób Wam dziś zarzucić, że nie walczyliście, ale coś chyba jest jednak nie tak z Waszą odpornością psychiczną, bo w tych kluczowych meczach, które mogą Was wyprowadzić ze strefy spadkowej, nie stajecie na wysokości zadania.

- Jeśli tak trener powiedział, to ja się z nim nie będę spierał. Wiadomo jaka jest sytuacja i każdy gra tak, jak psychika mu pozwala, a chyba oczywiste, że każdy ma inną psychikę i inaczej radzi sobie ze stresem. Nie wiem, do których zawodników odnosił się trener. Ja uważam, że w każdym meczu są nerwy i trzeba sobie z nimi po prostu poradzić. W kolejnym spotkaniu musimy być zmobilizowani na 200 procent i wygrać.

Rozmawiali: Raf_jedynka, Depesz

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

...........

Okazujcie tę wściekłość na boisku a nie po meczu ......

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.