Sreten Sretenović: - Czułem się jak w wojskowych koszarach
- Z umowy w Cracovii najbardziej cieszy się żona, bo życie w Korei kosztowało ją wiele wyrzeczeń – mówi w wywiadzie dla krakow.sport.pl nowy piłkarz Cracovii Sreten Sretenović.
(…) - Z koreańskiego Gyeongnam FC odszedł pan na własne życzenie?
- Miałem jeszcze ważny kontrakt, ale zdecydowaliśmy z żoną, że pora wracać. Dwa lata życia w zupełnie innej kulturze to i tak dużo czasu. Najpierw potrzebowaliśmy trzech miesięcy, by się zaaklimatyzować. Najgorzej miała żona, Maria, bo widywaliśmy się bardzo rzadko. W klubie byłem od rana do wieczora, dopiero po kolacji mogliśmy wracać do domu. Czułem się jak w wojskowych koszarach. Przynajmniej dobrze płacili.
- Jaki był poziom ligi?
- Bardzo dobry. Większość zawodników to bardzo szybcy i zwinni Azjaci. Byłem od nich dużo wyższy. Żartowałem, że są w stanie przedostać się z piłką między nogami.
- Z jedzeniem był problem?
- Na szczęście było wiele restauracji z europejską kuchnią, ale w klubie musiałem jeść to co reszta. Ryż na śniadanie, obiad i kolację.
- Z Europy już pan nie wyjedzie?
- Raczej nie. Z umowy w Cracovii najbardziej cieszy się żona, bo życie w Korei kosztowało ją wiele wyrzeczeń.
Cały wywiad - Sreten Sretenović wspomina Koreę. "Ryż bez końca" – w krakow.sport.pl
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.