Artur Płatek: - Najgorsze mamy za sobą
- Ja od błędów nie uciekam. Wiem gdzie zostały popełnione - mówi przed meczami barażowymi trener Cracovii Artur Płatek .
- Dostaliśmy kolejną szansę i teraz wszystko jest w naszych rękach - mówił Dariusz Pawlusiński po tym, jak zweryfikowano tabelę ekstraklasy i okazało się, że jego zespół zagra w barażach o ekstraklasę z trzecim zespołem pierwszej ligi. W piątek okazało się, że jest nim Korona Kielce. A jaka jest opinia na ten temat szkoleniowca Cracovii Artura Płatka?
- Ciągle pozostaje nutka niepewności. Zniknie, kiedy 13 czerwca wybiegniemy na boiska by wystąpić w pierwszym meczu barażowym - mówi trener ?Pasów".
- Od rozpaczy do nadziei. Nie brak głosów, że jesteście dziećmi szczęścia...
- Czy ja wiem? W całym sezonie szczęście nie było po naszej stronie, kilka punktów straciliśmy w co najmniej dziwnych okolicznościach. Teraz, to prawda fortuna uśmiechnęła się do nas.
- Chyba bardzo na rękę był wam piątkowy sparing w Łodzi z Widzewem?
- Tak, chętnie przystałem na propozycję trenera Pawła Janasa Ten sparing był nam bardzo potrzebny. Ważne jest też, że go wygraliśmy, bo to podbuduje morale zespołu. Teraz mamy kilka dni na spokojne przygotowanie się do występu w Kielcach.
- W Łodzi sprawdził Pan całą kadrę, 22 zawodników...
- I to był kolejny plus sparingu. Cieszę się, że poszerzyło się grono kandydatów do gry w pierwszej drużynie; fajnie zagrali Wasiluk, Karwan, Nowak, Baran, z młodych kilka dobrych akcji miał Dudzic, gola strzelił Snadny.
- To dobrze, że Cracovia w barażach zagra z Koroną? Chyba inni rywale - jak Podbeskidzie, czy Znicz - byliby łatwiejsi?
- Powiem szczerze: jest mi obojętne, z kim zagramy. Jeśli chcemy udowodnić, że należy się nam miejsce w ekstraklasie, to trzeba pokonać każdego rywala. A że Korona jest mocnym zespołem? To dobrze, bo zawodników nie trzeba będzie dodatkowo motywować, wybiegną na boisko bardzo skoncentrowani. Wiem, że czekają nas szalenie trudne pojedynki. Zgadzam się z tym, co powiedział mi w Poznaniu trener Franciszek Smuda - baraże to ciężki kawałek chleba.
- Co Pan wie o Koronie?
- Nie oglądałem na żywo tego zespołu, ale wiem, jak grają. Ostatni ich mecz z Dolcanem Ząbki oglądał jeden z naszych trenerów Marcin Gędłek, miałem tam też dodatkowo dwóch swoich ludzi. Kilku graczy Korony grało u mnie w Jagiellonii - Nawotczyński, Markiewicz, Konon, także Sobolewski, ale on jest teraz kontuzjowany.
- Piotr Polczak jest z reprezentacją w RPA. Czy będzie Pan chciał ściągnąć go wcześniej do kraju?
- Zamierzam porozmawiać o tym z Piotrem i trenerem Beenhakkerem. Byłoby dla nas korzystne, gdyby mógł wcześniej wyjechać z RPA. Jeśli nie, nic nie poradzę. Piotr jest profesjonalistą, w środę ma być w kraju, więc powinien przygotować się na sobotni mecz w Kielcach.
- Po meczu w Poznaniu mówił Pan, że zrobi sobie rachunek sumienia. Wie Pan już, dlaczego Cracovia znalazła się w tabeli dopiero na 15. miejscu?
- Prowadziłem Cracovię w dwudziestu meczach, zdobyliśmy w nich 23 punkty (trener Stefan Majewski w 10 spotkaniach zdobył 7 punktów i zostawił zespół na ostatnim miejscu w tabeli - przyp. AS). Gdyby zrobić tabelę za te dwadzieścia kolejek, to bylibyśmy na 10. miejscu - przed Lechią, Ruchem, Odrą, czy Piastem. Zagraliśmy kilka dobrych meczów, w kilku z różnych przyczyn nie zdobyliśmy punktów. Były też słabe spotkania.
- Cracovia grała w minionym sezonie bardzo nierówno, ani razu nie wygrała dwóch meczów z rzędu. Wie Pan już, skąd wzięły się tak duże wahania formy?
- Nie ma ludzi nieomylnych w futbolu. Ja od błędów nie uciekam. Wiem, gdzie zostały popełnione. Trzeba było wygrać w Łodzi z ŁKS, gdzie do 89 minuty prowadziliśmy 3-2. Kiedy na spokojnie analizuję całą rundę, to widzę, że to mógł być w razie wygranej dla nas przełomowy mecz. Trzy punkty pozwoliłyby nam podskoczyć w tabeli, i co jest równe ważne - nasz zespół dostałby ?kopa" moralnego. Widzę kolejny problem - nasi zawodnicy nigdy nie spotkali się z taką presją, praktycznie każdy mecz był ?o życie". To była nasza słabość, choć pod koniec sezonu zespół się już jakby z tym oswoił. W piłce wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie. To, co było wczoraj, jest już nieważne, liczy się to, co jest dzisiaj i co będzie jutro. Napawa mnie optymizmem fakt, że najgorsze mamy za sobą, ruszyliśmy z dołu do góry. Także ostatni mecz w Poznaniu pokazał, że na boisku tak silnego rywala można skutecznie powalczyć. A nie był to dla graczy z Poznania mecz o nic. Walczyli o bardzo wysokie premie za tytuł wicemistrzowski.
- Czy w zespole nie było za dużo zmian personalnych? W tej rundzie ani razu nie zagraliście w takim samym zestawieniu...
- Powiem tak: mieliśmy na początku rundy duże problemy z formacją defensywną. W pierwszych siedmiu meczach musiałem dokonywać nieustannych zmian. Nigdy nie było tak, że obok siebie mogli grać nasi najpewniejsi defensorzy Polczak i Tupalski. Były kontuzje, kartki, choroby. I trzeba było ciągle szukać nowych ustawień personalnych. Od momentu, gdy obrona grała w stabilnym składzie, zaczęliśmy zdobywać punkty.
- Czyli najwięcej pretensji ma Pan do defensywy?
- W każdej grze zespołowej, także w futbolu, defensywa jest najważniejszą bo dobrą obroną wygrywa się mecze, choć oczywiście bramki strzelają pomocnicy i napastnicy. Będziemy musieli także poprawić grę drugiej linii. Np. do niedawna filar tej formacji Arek Baran miał z powodu urazu zmarnowane dwa ostatnie sezony. Była operacja, doszła kontuzja, ale wierzę, że jeśli się dobrze przygotuje, to zagra na swoim normalnym poziomie. Absolutnie go nie skreślam. Teraz jednak najważniejsze zachować spokój i wyzbyć się nerwowych ruchów.
Rozmawiał: Andrzej Stanowski - Dziennik Polski
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
kiedy to sie kurwa skonczy
kulek1976
19:01 / 08.06.09
Zaloguj aby komentować