Dariusz Kłus: - Nadszedł czas rezerwowych

klus-dariusz-2008-05-07

- Ktoś powiedział: pokaż mi swoją ławkę, a powiem ci, jak mocny masz zespół - mówi pomocnik Cracovii Dariusz Kłus przed meczem z Polonią Bytom.

klus-dariusz-2008-05-07

- Wrócił Pan do formy po kontuzji?

- Wynik zawsze mówi, w jakiej kto jest dyspozycji. Pierwsze mecze nam nie wychodziły. Nie byliśmy zadowoleni ani z rezultatu, ani z gry. Gdybyśmy dalej przegrywali, nikt by nie zauważył mojego występu. W ostatnim ligowym spotkaniu i wcześniej w Pucharze Polski graliśmy już tylko do przodu. To jest dobry kierunek na przyszłość.

- W meczu ze Śląskiem był Pan najlepszym zawodnikiem w Cracovii.

- Miło słyszeć taką recenzję. Cała drużyna była bardzo spięta i zdeterminowana, szczególnie po czerwonej kartce dla Przemka Kuliga. Już przed meczem we Wrocławiu atmosfera była bojowa. Chcieliśmy uniknąć opinii o chłopcach do bicia, dostających dwie bramki i jadących z powrotem do domu. Kiedyś musiał nastąpić koniec złej passy.

- Jest Pan dobrze przygotowany, skoro wytrzymał 120 minut z Górnikiem Łęczna w PP.

- Z każdym meczem jest coraz lepiej. Na początku, około 60. minuty, było ciężko z głębszym oddechem. W moim przypadku wytłumaczenie jest bardzo proste: byłem po kontuzji. Powoli wytrzymałość pozostałych kolegów dochodzi do pełnej dyspozycji. Od razu powietrza w płucach jest więcej.

- Jak się Panu gra na środku pomocy z Pawłem Nowakiem?

- To nie ja dobieram sobie kolegów, tylko trener. Z każdym gra mi się dobrze, ale z Arkiem Baranem najlepiej. Po każdym występie mieliśmy nawzajem wskazówki, czego można się po sobie spodziewać. Środkowi pomocnicy muszą znać się tak dobrze jak stoperzy. Paweł Nowak również odnajduje się na środku. Grał za mnie, teraz za Arka. Jest wszechstronny. Za to należy mu się szacunek i docenienie.

- Kapitanem Cracovii jest Marcin Cabaj, ale to Pan kieruje grą zespołu.

- To był tylko jeden mecz i nie zamierzam nosić głowy w nie wiadomo jakich chmurach. Marcin dyryguje zespołem z tyłu i tak idzie przez wszystkie formacje. Staram się pokrzykiwać z chęci mobilizacji i lepszego ustawiania się kolegów. Marcina nie zawsze słychać. Pomagam mu, nie jestem jego zastępcą ani przywódcą drużyny.

- Czuje Pan w drużynie rosnącą presję?

- Sami sobie jesteśmy winni atmosfery wokół zespołu. Byłaby lepsza, gdyby nie fatalny start. Teraz trzeba sobie poradzić z większym ciśnieniem.

- Jak to zrobić bez kilku podstawowych piłkarzy?

- Ktoś powiedział: pokaż mi swoją ławkę, a powiem ci, jak mocny masz zespół. Nadszedł czas rezerwowych. Oby godnie zastąpili nieobecnych. Jedynym, który może się wykurować, jest Darek Pawlusiński. W tej sytuacji każdy piłkarz jest cenny, bo kadra ogranicza się do kilkunastu nazwisk.

- W pełnym składzie z Polonią byłoby łatwiej?

- Bytomianie doznali wysokich porażek w osłabieniu. Wiosną mieliśmy z nimi ciężką przeprawę. Polonia bywa groźna, choćby z Górnikiem Zabrze. Nie wyjdziemy pewni trzech punktów. Zrobimy wszystko, by je zdobyć.

Rozmawiał: Waldemar Kordyl - Gazeta Wyborcza

Fot. Biś

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.