Marcin Cabaj: - Trafiali we mnie
- Rozegrałeś znakomite spotkanie, ale niestety punkty pojechały do Poznania...
- Myślę, że cały zespół rozegrał niezłe spotkanie, ale zabrakło trochę skuteczności i spokoju pod bramką rywala. Lech wykorzystał jedną z kilku okazji jakie mieli w tym meczu, strzelił bramkę i zainkasował trzy punkty.
- Miałeś jakiekolwiek szanse, aby obronić ten strzał?
- Nie było żadnych. Ja nawet nie widziałem kto strzelał, bo byłem całkowicie zasłonięty. Po strzale w ogóle nie widziałem piłki, zobaczyłem ją dopiero jak wpadała do bramki. Wpadła bardzo blisko górnego rogu.
- Zanim padła bramka Lech miał kilka o wiele lepszych sytuacji do zdobycia bramki, ale za każdym razem wychodziłeś z opresji obronną ręką...
- Trafiali we mnie. Cieszę się, że udało mi się parę piłek poodbijać, ale niestety te interwencje nie przyniosły nam nawet punktu.
- Przesadzasz z tą skromnością. Lewandowski był w sytuacji sam na sam z Tobą.
- I trafił we mnie. Po to stoję w bramce żeby mnie trafiali. I trafili mnie trzy, czy cztery razy. Szkoda, że ten strzał po którym padła bramka też we mnie nie trafił...
- Zabrakło zaledwie kilku minut by w tych arktycznych warunkach utrzymać do końca czyste konto bramkowe.
- Sytuacja była o tyle niekorzystna dla nas, że w drugiej części spotkania śnieg sypał nam prosto w oczy i każda górna piłka była bardzo trudna do obliczenia. W dodatku boisko było bardzo śliskie i grząskie. Gra w takich warunkach to nic przyjemnego. Ten mecz na pewno wyglądałby o wiele lepiej gdybyśmy grali w normalnych warunkach. Byłoby na pewno o wiele więcej ciekawych akcji, a tak to mieliśmy takie "rzeźbienie" przez 90 minut i mecz do jednej bramki.
- Szczęście było blisko. Pięć minut przed stratą bramki mieliście świetną okazję do zdobycia gola.
- Darek Pawlusiński miał dobrą sytuację, ale nie trafił. I trudno mieć do niego o to pretensje. Jak stracimy bramkę to Darek nie przychodzi do mnie i nie ma pretensji, że nie rzuciłem się tam gdzie leciała piłka.
- Zagraliście dobry mecze, ale punktów od tego niestety nie przybyło...
- No cóż, taka jest piłka. Trzeba się szybko pozbierać, bo za tydzień gramy z Jagiellonią mecz podobnej rangi jak ostatnio z Górnikiem Zabrze. Bardzo chcemy go wygrać i podciągnąć się trochę w ligowej tabeli. Dzisiaj Górnik przegrał, wczoraj ŁKS niespodziewanie zdobył 3 punkty. Liga do końca będzie ciekawa. Moim zdaniem te zespoły, które dzisiaj mają po 18 - 19 punktów wkrótce dołączą do spadkowego "kociołka", bo dół tabeli zaczyna się wyrównywać.
- Po zmianie trenera widać w Waszej grze stały postęp jeśli chodzi o jakość i organizację gry...
- Dzisiaj było jeszcze dużo przypadkowej, odbijanej piłki - choćby przy akcji po której padła bramka. Dostaliśmy dwie kontry po stałych fragmentach gry, które mogły zakończyć się bramkami. Na pewno trochę się to już poprawiło. Przede wszystkim zawodnicy wiedzą już co mają robić na boisku - gdzie i po co mają po nim biegać. Ale tego nie da się zrobić w dwa tygodnie, tak aby wszystko super funkcjonowało. Tym bardziej, że nasza linia obrony nie jest jeszcze wykrystalizowana - raz gra Szeliga, raz Wasyl [Wasiluk], raz Krzysiu Radwański. Myślę, że będzie czas w okresie przygotowawczym żeby się to wszystko podocierało.
- Przyszło Wam dzisiaj grać w bardzo trudnych, zimowych warunkach, które również bramkarzowi nie ułatwiają gry.
- W takich warunkach każdemu gra się o wiele trudniej. Ja na pewno na tym podłożu nie czułem się najpewniej, ale z drugiej strony zawodnicy Lecha nie oddawali takich strzałów jakie pewnie oddawaliby w normalnych warunkach. Warunki były takie jak widzieliśmy. Szkoda, bo niby mamy podgrzewane płyty, a na tej płycie było dużo śniegu i lodu. Dobrze, że było chociaż miękko.
- Gdyby to od Ciebie zależało to chciałbyś, aby już zakończyły się tegoroczne rozgrywki?
- Gdyby pogoda na to pozwoliła to chciałbym, aby liga jeszcze grała, bo przez kilka miesięcy być na przedostatnim miejscu w tabeli to nic przyjemnego. A tak - po meczach z Jagiellonią i Arką - nasza sytuacja może się trochę poprawić. Ale gdybyśmy mieli grać w takich warunkach jak dzisiaj to powiem szczerze, że wolałbym żeby to się już zakończyło. W przyszłym roku nie ma chyba żadnych mistrzostw świata czy Europy?
- Nie ma.
- To myślę, że w maju czy na początku czerwca kibice znacznie chętniej przyszliby na stadion zobaczyć mecz Cracovia - Lech niż na takim mrozie jak dzisiaj.
- Wasz plan minimum na ostatnie w tym roku ligowe mecze z Jagiellonią i Arką?
- 6 punktów!
- Trener Artur Płatek zapowiedział, że w środę w derbowym meczu o Puchar Ekstraklasy wystawi skład oparty na zawodnikach Młodej Ekstraklay, który grał ostatnio ze Śląskiem Wrocław.
- Myślę, że w podobnym składzie, czyli Młodą Ekstraklasą połączoną z zawodnikami którzy mniej grali, wyjdzie również Wisła. Zarówno dla nich jak i dla nas - choć dla nas szczególnie - bardzo ważne są ostatnie w tym roku mecze w lidze. Skupmy się na lidze, mamy jeszcze fajny Puchar Polski i pilnujmy tych dwóch rzeczy, bo w Pucharze Ekstraklasy już raczej wiele nie zwojujemy.
Mecz z Wisłą jest zawsze meczem bardzo prestiżowym i dla kibiców nie ma znaczenia czy jest to mecz ligowy czy sparing. To są po prostu Derby! Ale myślę, że Ci zawodnicy, którzy zagrali bardzo fajny mecz ze Śląskiem sobie poradzą. Może przy okazji wykrystalizuje nam się jakiś talent?
- Czy w Twojej ocenie tej jesieni zagrałeś jakiś lepszy mecz niż dzisiaj?
- No pewnie! Każdy mecz w którym nie puściłem bramki jest lepszy niż mecz w którym puściłem gola. To ile mam udanych interwencji nie ma znaczenia. O tym nikt nie będzie pamiętał, a suche wyniki w statystykach zawsze będą istniały.
- W rundzie jesiennej Cracovia strzeliła 7 bramek a straciła 19. Wynika z tego, że zarówno w ataku jak i w obronie jest co w zimie robić...
- Mam nadzieję, że na wiosnę uda nam się odwrócić te proporcje, a wtedy na pewno będziemy dużo wyżej w tabeli.
Rozmawiał: Crac
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.