Marcin Cabaj: - Trzeba walczyć o awans
- Nie pozostaje nam nic innego jak tylko walczyć o awans, bo przecież gdybyśmy myśleli inaczej, to trzeba byłoby przebukować bilety i np. wysłać na Białoruś drużynę juniorów - mówi bramkarz Cracovii Marcin Cabaj po meczu Pucharu Intertoto Cracovia - Szachtior Soligorsk 1:2.
- Zagrał Pan niczym Artur Boruc. Tak dobrze bronił Pan w kilku wręcz beznadziejnych sytuacjach - z gatunku sam na sam.
- Myślę, że każdy bramkarz stara się tak reagować. A co do Artura, to robi to, po prostu doskonale. Widać że potrafi bronić w sytuacjach sam na sam z rywalami.
- Skoro miał Pan aż tyle okazji w tym meczu do wykazania się, to - delikatnie mówiąc - gra obrony nie była najlepsza...
- Trzeba stwierdzić, że forma całego zespołu nie była najlepsza. Chodzi przede wszystkim o zgranie, a poza tym był problem, o czym zresztą mówiłem już w środku tygodnia, z przygotowaniem fizycznym, co było doskonale widać. Rzucało się to już w oczy w sparingowym meczu, który rozgrywaliśmy z Okocimskim w Brzesku.
- Pan może być trochę mniej zmęczony od kolegów, choć zapewne po treningach też mają Pana prawo boleć ręce.
- Tak, czasem bolą mnie ręce. Jednak jest zasadnicza różnica między mną a kolegami z drużyny - ja potrzebuję mniej czasu, by zregenerować siły, by dojść do odpowiedniej dyspozycji.
- Wróćmy jeszcze do straconych bramek... Dało się którąś obronić?
- Przy stracie drugiej bramki zostałem uderzony w głowę przez jednego z zawodników Szachtiora i wypuściłem piłkę, natomiast przy pierwszej uważam, że był spalony.
- Z jakim nastawieniem pojedziecie teraz na mecz rewanżowy, kiedy to szanse zostały bardzo zredukowane?
- Nie pozostaje nam nic innego jak tylko walczyć o awans, bo przecież gdybyśmy myśleli inaczej, to trzeba byłoby przebukować bilety i np. wysłać na Białoruś drużynę juniorów.
- Dacie radę zmienić oblicze gry w ciągu tygodnia?
- Został nam tydzień, musimy dobrze się przygotować do tego meczu, na pewno potrzeba nam jeszcze trochę czasu, by dobrze to wyglądało.
- Obyście tylko nie popełnili takiego błędu jak teraz, gdy dodatkowo sami się osłabiacie...
- Mówiliśmy sobie, że będzie dobrze jak wytrzymamy 70 minut... Grając w jedenastu pewnie byśmy coś zrobili, nawet w końcówce meczu wykopywali piłkę po autach, przytrzymali. Bo przecież wiedzieliśmy, że zacznie nam brakować sił. Tym bardziej ciężko się gra przez 60 minut bez jednego zawodnika.
- Można się było spodziewać porażki?
- Na treningach nieźle to wyglądało, szkoda szczególnie tego drugiego gola.
Rozmawiał: Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.