Paweł Nowak: - To jest taka gra jaką lubimy
- Twoja bramka w 30 minucie była kluczowym momentem spotkania.
- Przed pierwszą bramką wyprowadziliśmy bardzo fajny kontratak. Znakomicie znalazł się Darek Kłus, który wrzucił mi piłkę z lewej strony, lewą nogą - mówi, że słabszą. Piłka przeszła po starciu Kamila Witkowskiego z obrońcą i musiałem ją przyjąć, bo była po koźle, i zdecydowałem się na strzał. Cieszę się, że wpadło.
- Przed przerwą mogłeś zdobyć drugą bramkę...
- To też było po kontrze. Darek Pawlusiński fajnie mi zgrał klatką piersiową, byłem na szesnastym metrze i teraz wydaje mi się, że powinienem strzelać z pierwszej piłki, ale nie zauważyłem obrońcy z lewej strony i to był mój błąd. Bo gdyby jego nie było to zabrałbym się z piłką i byłbym w sytuacji sam na sam.
- Z kilku spotkań "o życie", które macie za sobą to chyba to była najważniejsze. Gdybyście dzisiaj przegrali to Górnik by Was "odjechał"...
- W naszej sytuacji każdy mecz jest o życie, każdy mecz jest najważniejszy.
- Dzisiaj daliście pierwszy sygnał, że drużyna powoli zmienia oblicze...
- Trener Płatek wykonuje z nami bardzo dużo pracy, nie tylko na treningach, ale i na odprawach. Chce nam przekazać to co on preferuje w taktyce. My to akceptujemy. Było nam ciężko, bo nam to nie wychodziło, nie wygrywaliśmy, nie stwarzaliśmy sytuacji. Myślę, że po tym meczu trener doceni to, że wygraliśmy, że w końcu dobrze zagraliśmy i nasza praca idzie w dobrym kierunku. Pokazaliśmy dzisiaj futbol, zwłaszcza w pierwszej połowie, jaki preferuje trener Płatek. Jest to ofensywny styl gry, jest to utrzymywanie się przy piłce, jest to wymiana pozycji, gra oskrzydlająca. To jest taka gra jaką lubimy, tylko czasem brakuje nam sił żeby wykonać to w stu procentach.
- Trener Kasperczak twierdzi, że jego drużyna zagrała słabe spotkanie...
- Dzisiaj bardzo się mobilizowaliśmy i daliśmy z siebie bardzo dużo, ale trzeba też powiedzieć, że Górnik zagrał słabo. Ta drużyna też jest w kryzysie i znajduje się w takiej samej sytuacji jak my. Akurat z tej potyczki dzisiaj to my wyszliśmy obronną ręką i to my wygraliśmy. Górnik ma problem, ale to jest dobra drużyna, mają świetnego trenera, więc myślę, że oni też na wiosnę się z tego wygrzebią.
- W wyprowadzaniu akcji ofensywnych byłeś dzisiaj kluczową postacią. Praktycznie każda piłka przechodziła przez Ciebie. Czy masz w tej drużynie spełniać rolę zawodnika, który przede wszystkim kreuje akcje ofensywne?
- Nie tylko ja, ale też Darek Pawlusiński, Tomek Moskała czy Kamil Witkowski... Jeśli jest piłka na naszej połowie to mamy wychodzić do gry, a nie uciekać i biegać na długą piłkę - tak jak nas uczono: kopnijmy piłkę w przód to zagramy ofensywnie. Chodzi o to, żeby przy tej piłce się utrzymać i jakoś sensownie rozegrać akcję. Bo żeby stworzyć sytuację na skrzydle to trzeba wymienić kilka podań w środku pola by powstała tam dogodna sytuacja do akcji oskrzydlającej. A jeśli chodzi o moją grę, to wynikało to stąd, że byłem zawieszony między atakiem a pomocą...
- To nie nowość dla Ciebie. Lubisz grać na tej pozycji?
- Grałem już tak od czasu do czasu jeszcze za trenera Stawowego, gdy graliśmy bardzo ofensywnie. Trener Płatek powiedział, że nie widział jeszcze lewego pomocnika w Cracovii, więc chciałem się pokazać trenerowi na tej pozycji (śmiech).
- Po meczu w szatni odwiedził Was Profesor Janusz Filipiak...
- Profesor pogratulował nam zwycięstwa. Był bardzo zadowolony z naszej postawy w tym meczu, ale trudno być niezadowolonym gdy jego drużyna wygrywa 2:0 na wyjeździe (śmiech). Wygrywamy mecz więc wszyscy: prezes, trener, zawodnicy i kibice są zadowoleni. Ale przyjdzie analiza tego meczu i wtedy zobaczymy, że na pewno nie wszystko wychodziło w stu procentach tak jakby sobie tego trener życzył. Dotyczy to zwłaszcza drugiej połowy, gdzie momentami znowu była "wybijanka", znowu było bezsensowne bieganie, tak jakby znowu czegoś brakowało.
- Zabrakło sił?
- Sił nam brakuje od początku rundy, więc z tym problemem cały czas się borykamy. Tak się złożyło, że prowadziliśmy do przerwy i potem potrafiliśmy się jakoś ustawić. Bo gdy gra się w defensywie przy prowadzeniu to jeszcze można z siebie wykrzesać jakieś dodatkowe siły, co jest o wiele trudniejsze, gdy nie ma sił, a trzeba gonić wynik.
- Pawełku a teraz bardzo smutna informacja. Twoja bramka nie została uznana. Sławek Olszewski złożył protest, bo nie było "kołyski" dla jego syna...
- (śmiech) Dlatego strzeliliśmy drugą bramkę, żeby zrobić tę "kołyskę". A poważnie. Oczywiście wiedzieliśmy przed meczem, że jak padnie bramka to zrobimy "kołyskę", ale w ferworze walki jakoś wyleciało mi to z głowy, biegałem, machałem rękami. (śmiech) Wszyscy po prostu bardzo cieszyliśmy się z tej bramki i zapomnieliśmy. W przerwie meczu, w wywiadzie telewizyjnym, już przeprosiłem za to Sławka i oczywiście jest to bramka dedykowana dla jego syna Kacpra.
- Czy w związku z tą "kołyską" przewidujecie w drodze powrotnej uzupełnienie... płynów w organizmach?
- Płyny na pewno będę, ale jakie to zależy od Sławka i od trenera. (śmiech)
Rozmawiał: Crac
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Rapacinho21
20:07 / 18.11.08
Zaloguj aby komentować