Paweł Nowak: - Z porażek się nie śmiejemy
- Przez dwa sezony mieliśmy słabą jesień, a wszystko odrabialiśmy wiosną. Ale kiedyś może się to skończyć, więc punkty trzeba zdobywać już teraz. Niestety na wyjazdach nie jesteśmy sobą - przyznaje Paweł Nowak, pomocnik Cracovii.
- Co Pan powie o grze kolegów ze Śląskiem Wrocław w Pucharze Ekstraklasy?
- Mecz chłopakom nie wyszedł, zostawmy to już w spokoju. Ważniejsza jest liga i na tym się koncentrujemy. Bo jak z niej spadniemy, to już nie będziemy mieli Pucharu Ekstraklasy. Wisła wygrała z Barceloną, a później przegrała 0:4 ze Śląskiem.
- Jaką Cracovię zobaczymy w piątek w Chorzowie przeciwko Ruchowi?
- Sam nie wiem, czy się załamać po meczu ze Śląskiem, czy cieszyć z zaangażowania i gry defensywnej z Wisłą. Jest w naszej postawie huśtawka nastrojów. Nie odpuszczamy PE, ale to nie jest nasz cel.
- Ośmiu zawodników, którzy grali ze Śląskiem wybiegnie pewnie w podstawowym składzie w Chorzowie.
- Wygraliśmy z Piastem w PE, a w lidze z nimi polegliśmy. Nie potrafimy odnaleźć się na wyjazdach. Jak powiedział Arek Baran zaangażowania i woli walki starcza nam do pierwszej straconej bramki. Później wszystko się rozpada. Nie potrafimy się zmobilizować i sprężyć. Pracujemy nad tym.
- Kołata Wam w głowie myśl, że jesień może być tak tragiczna jak rok temu?
- Przez dwa sezony mieliśmy słabą jesień, a wszystko odrabialiśmy wiosną. Ale kiedyś może się to skończyć, więc punkty trzeba zdobywać już teraz. Na wyjeździe nie wychodzi ta sama drużyna, która gra u siebie. Nie wiem, czym to jest spowodowane.
- Czy w tym wypadku zaczynacie bać się wyjazdów?
- Od małego mnie uczyli, że bez względu gdzie i z kim, ale zawsze trzeba wygrać. Prezentowaliśmy już kiedyś ładną piłkę dla oka. Nie boimy się przegranej lub straconej bramki.
- Na której pozycji lubi Pan najbardziej grać?
- Zawsze występowałem na lewej pomocy, ale w zastępstwie zdarzało mi się grać na środku.
- Kontuzjowany jest Krzysztof Radwański, więc w Chorzowie raczej wystąpi Pan na lewej stronie, a za plecami będzie Pan miał Marka Wasiluka.
- Współpracowaliśmy już razem w Pucharze Intertoto z Szachtiorem. To prawda, że z Krzyśkiem Radwańskim mogłem grać w ciemno, nawet stojąc do niego tyłem. Marek też jest dobrym obrońcą, to nie jest junior.
- Prawa strona Ruchu to motor napędowy tego zespołu.
- To prawda, ale mają wielu niezłych piłkarzy. Musimy się skoncentrować na sobie, nie na przeciwniku. To byłby nasz największy problem. Wszystko w naszych głowach.
- Poczekacie na ruch trenera, czy sami rozwiążecie problem?
- Wielkiego wpływu na decyzje szkoleniowca nie mamy. W Cracovii nie chcieliśmy systemu 3-5-2, ale w takim ustawieniu graliśmy cały rok.
- Chodzi raczej o zmianę nastawienia drużyny.
- Jeśli się z czymś nie zgadzamy i coś nas boli, to zgłaszamy sprawę trenerowi. To co jest między nami, zostawiamy w szatni i nie będziemy o tym mówić do prasy. Naprawdę nie chcemy tak beznadziejnie wyglądać na wyjazdach.
- Towarzyszy wam uczucie zniechęcenia?
- Nie wiem już, co mam powiedzieć, bo czuję się naciskany. Mogę tylko wziąć winę za siebie. Nie wyglądałem za dobrze w dwóch meczach. Zawaliliśmy kompletnie spotkania z beniaminkami, może zabrakło zaangażowania? Gdyby tylko wiedział, co mamy poprawić... Jeżdżą za nami kibice i też mają taką samą nadzieję jak my. To nie jest tak, że przegrywamy, a na drugi dzień śmiejemy się i mamy to gdzieś.
Rozmawiał: Waldemar Kordyl - Gazeta Wyborcza
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.