Paweł Sasin: - Wodzisław dobrze mi się kojarzy
- Teraz wszystko jest w naszych głowach i rękach, jesteśmy uzależnieni tylko od siebie - mówi piłkarz Cracovii Paweł Sasin .
- Macie cały czas nóż na gardle czy może nieco niżej...?
- Wiadomo, jak trudna jest sytuacja w dolnych rejonach tabeli. Każdy mecz jest niezwykle ważny. Cieszy to, że wygraliśmy ostatnie spotkanie. Teraz wszystko jest w naszych głowach i rękach, jesteśmy uzależnieni tylko od siebie.
- Po wygranej z Polonią stres jest jednak mniejszy?
- Musieliśmy wygrać u siebie, bo ostatnio zanotowaliśmy dwa remisy, a jeszcze był ten słaby mecz w Bytomiu. Wiadomo, jaką rangę miało spotkanie z warszawiakami. To zwycięstwo na pewno dodało nam wiary w to, że potrafimy grać w piłkę
- Zagrał Pan cały mecz na prawej obronie.
- Pierwszy raz, odkąd jestem w Cracovii, zagrałem cały mecz na tej pozycji, myślę tu o meczach o punkty, nie o sparingach. Najważniejsze, że nie straciliśmy bramki. Miałem za zadanie włączać się do akcji ofensywnych i parę razy z Łukaszem Derbichem, który grał na lewej obronie, napędziliśmy strachu rywalowi, ale może być jeszcze lepiej.
- Gracie jak wiele europejskich zespołów.
- Teraz jest taka tendencja, by boczni obrońcy grali do przodu. Zresztą byli boczni pomocnicy czy skrzydłowi są teraz defensorami i mają grać do przodu. Grałem już kilka razy w karierze na tej pozycji, choć nie ukrywam, że wolę występować w pomocy. Jestem zawodnikiem prawonożnym, więc lepiej się czuję z prawej strony, lecz lewa nie jest mi obca.
- Dużo w Cracovii tych uniwersalnych zawodników...
- Dla trenera to dobra sytuacja. Ktoś wypada za kartki czy z powodu kontuzji i wtedy szkoleniowiec może dokonać kilku manewrów. A u nas jest kilku uniwersalnych graczy: Sławek Szeliga, Łukasz Mierzejewski.
- Dobre ma Pan wspomnienia z meczów z Odrą?
- Bardzo dobre. W Wodzisławiu strzeliłem swoją pierwszą bramkę w ekstraklasie, gdy byłem jeszcze zawodnikiem Lecha Poznań. Było to w sezonie 2004/2005 -zdobyłem gola na 1:0 - i taki wynik utrzymał się do przerwy. Potem jednak przegraliśmy 1:3. Pamiętam, to była ładna bramka, zdobyta po strzale z dystansu - przelobowałem bramkarza. Gdy byłem zawodnikiem Korony, to też wygraliśmy z Odrą na wyjeździe. Ale te miłe wspomnienia schodzą teraz na dalszy plan. Obojętne, kto strzeli bramkę, ważne, byśmy zdobyli trzy punkty.
- Czy ma dla was znaczenie to, że Odra poprawiła swą sytuację, wygrywając w ostatniej kolejce w Białymstoku?
- Nie ma znaczenia. Odra ma 29 punktów, nie może sobie pozwolić na rozluźnienie. Jeden mecz może zmienić sytuację w tabeli. W ostatnich kolejkach jest dużo meczów między drużynami z dolnych rejonów. Jesteśmy zdeterminowani, chcemy wygrać, by przybliżyć się do zespołów, które nas wyprzedzają.
Jacek Żukowski - POLSKA Gazeta Krakowska
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Paweł Sasin
AK
19:53 / 08.05.09
Zaloguj aby komentować