Paweł Sasin: - Wrócił uśmiech
- W Cracovii nastroje od rozpaczy do nadziei. Po meczu w Poznaniu byliście zdegradowani, teraz znowu jest szansa na ekstraklasę.
- Po spotkaniu w Poznaniu byliśmy kompletnie załamani, dobici. Kilka dni później okazało się, że wystąpimy w barażach. Widziałem jak na twarzach kolegów wrócił uśmiech. Musimy zrobić wszystko, by po meczach z Koroną nie poczuć tego, co po spotkaniu z Lechem. Po prostu tego sobie nie wyobrażam.
- Jak nikt inny zna Pan bardzo dobrze zespół Korony, przecież przez trzy lata grał Pan w tym klubie...
- Tak, występowałem w tym klubie od wiosny 2006 do jesieni 2008. Znam większość piłkarzy, którzy grają w tym zespole, z niektórymi, jak Markiewicz, Nawotczyński i Kanon, grałem tylko pół roku. Z nowych doszli Łatka, Cichos. Niedawno przyszedł nowy trener Marek Motyka i na pewno wszystko trochę inaczej poukładał. Ale na takich graczy jak Edi czy Zganiacz trzeba będzie zwrócić szczególną uwagę, bo potrafią grać dobrze w piłkę. Korona jest szczególnie groźna na swoim boisku, trzeba się liczyć z tym, że 15-tysięczny stadion wypełni się do ostatniego miejsca.
- Kiedy Pan grał w Koronie to był bardzo mocny zespół...
- Tak, byliśmy w czubie tabeli, na 5.-6. miejscu. Potem wyszła afera korupcyjna, zespół został zdegradowany do I ligi i trochę skład się posypał. Ale nadal jest mocny. Kiedy po rundzie jesiennej odchodziłem z Korony, to kierownictwo klubu stawiało sprawę jasno - trzeba wrócić do ekstraklasy albo z pierwszych dwóch miejsc albo poprzez baraże.
- Dla Pana będzie to mecz o większym niż zazwyczaj obciążeniu?
- Nie sądzę. Dreszcz emocji będzie. Ale rozstałem się z Koroną w dobrej atmosferze, nie mam do nikogo żalu, myślę, że do mnie nikt też. Podaliśmy sobie ręce, teraz gram w Cracovii. Już wcześniej w Kielcach zapowiadałem swoje odejście po trzech lata gry. Czułem się trochę wypalony, potrzebowałem zmiany klimatu, nowego klubu. W Krakowie dostałem nowej adrenaliny.
- Jak kibice przyjmą Pana w Kielcach?
- Nie wiem. Kibice wiedzieli o moich planach odejścia z Korony. Choć mogą mieć żal do mnie. To ich prawo. A jak będzie, to zobaczymy w sobotę na stadionie.
- Czy to będzie najtrudniejszy rywal? Trener Płatek mówi, że lepiej grać z silnym rywalem, bo wtedy nie trzeba was będzie dodatkowo motywować...
- Do końca o miejsce premiowane barażem walczyła trójka: Korona, Podbeskidzie i Znicz. Skoro kielczanie trzecią lokatę w tabeli zajęli, to widać na to zasłużyli. To zespół doświadczony z wieloma zawodnikami, którzy grali w ekstraklasie. Dlatego do tego meczu musimy podejść maksymalnie skoncentrowani.
- Grał Pan kiedyś w barwach Korony przeciwko Cracovii?
- Parę razy. Wiem, że zespołowi z Kielc ciężko się gra przeciwko Cracovii. Pamiętam mecz w Kielcach, kiedy przegraliśmy 0-2, a jedną bramkę piękną strzałem zdobył Darek Kłus, drugą dołożył Piotrek Giza.
- Pana wiedza może być przydatna dla Cracovii...
- Jeśli trener mnie zapyta na pewno przekażę swoje uwagi. Będę też mógł coś podpowiedzieć samym kolegom.
- Przez baraże macie teraz krótsze wakacje...
- To sprawa drugorzędna. Urlopy nie mają znaczenia, liczy się tylko to, żeby utrzymać Cracovię w ekstraklasie. Wierzę, że z tego dwumeczu wyjdziemy zwycięsko.
Rozmawiał: AS - Dziennik Polski
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.