#HokejOdNowa: Marcin Karwiński: Pełne absurdów spotkanie z Prezesem

karwinski-drozdz-hokej-oprava

- Dowiedzieliśmy się, że plan był na jeden rok, a potem jakoś to będzie - bez lodowiska, ale będzie. Na nieśmiałą sugestię, że jeden rok to trochę mało, prezes Dróżdż odparł filozoficznie, że lepszy jeden rok niż w ogóle. Ten argument hokejowej braci nie przekonał. (…) Przepraszam za nieco prześmiewczy ton, ale spotkanie z prezesem było tak pełne absurdów, że ciężko o nim pisać poważnie  – pisze na Terazpasy.pl Marcin Karwiński , były red. naczelny „Tylko Cracovia”.

W przedświąteczne czwartkowe wczesne popołudnie o godzinie 13 prezes Dróżdż zwołał dość utajone spotkanie z kibicami, o którym wiedzieli nieliczni, a i ci dowiedzieli się pocztą pantoflową. Pora odbywania się spotkania i fakt braku jakiejkolwiek oficjalnej informacji o nim, wpłynęły dość znacząco negatywnie na frekwencję.

Mimo wszystko mnie udało się dotrzeć i obok krótkiej relacji (LINK ) z tego co się wydarzyło, postanowiłem też napisać komentarz do tegoż spotkania . Od razu też powiem że red. naczelny Terazpasy.pl Stanisław Malec poprosił mnie o relację i komentarz post factum stąd też opierają się one na mej zawodnej pamięci a nie na notatkach, które w przypadku wiedzy a priori zapewne bym poczynił.

Atmosfera była napięta od początku, bo i sytuacja trudna. Prezes jednak zaczął od szarży, wspierany dzielnie przez pierwszy rząd zajmowany przez wiernych zwolenników, w żołnierskich, acz nieco nerwowych słowach wyrażając swoje niezadowolenie z faktu, iż niewdzięczny naród pasiasty nie wspiera jego wysiłków wspierających drogę sekcji hokejowej ku świetlanej przyszłości. Na skutek szybkiej wymiany zdań atmosfera lekko ochłodniała i zebranie kontynuowano w napiętej, acz nieco mniej gwałtownej atmosferze.

karwinski-drozdz-hokej-oprava

Trzeba przyznać, że zawartość merytoryczna spotkania nie była powalająca na kolana, prezes skutecznie unikał jasnych odpowiedzi na pytania, które też zadawane były w sposób chaotyczny i nieco mało konkretny. Najpierw dowiedzieliśmy się że spółka hokejowa została wydzielona, ponieważ jej straty groziły nadzorem finansowym sekcji piłkarskiej, co jednak straciło nieco na mocy jako argument z uwagi na to że sekcja piłkarska też generuje straty i to wyższe, które na ten nadzór i tak wystarczają.

No nie był to najlepszy początek. Co najważniejsze jednak nikt nie kwestionował potrzeby stworzenia tej spółki, więc czas spędzony na tłumaczeniu tej decyzji nie był najbardziej efektywnym.

Potem nastąpiły gwałtowne wymiany zdań, kiedy to mimo prób spokojnego zadawania pytań, rycerze z pierwszego rzędu ostro nacierali na wszelkie zakusy zadawania trudnych (opierających się na logice) pytań do prezesa, jednocześnie skutecznie przypominając starszej publiczności postać trenera II klasy Jarząbka Wacława (tak tego od „łubu dubu”) bardzo mocno podkreślając zasługi prezesa, które zapewne są, aczkolwiek konkretów też nie padło zbyt wiele.

Następnie dowiedzieliśmy się, skąd jest strata w sekcji hokejowej – no bo nie da się sekcji utrzymać z biletów, przyznam że ta informacja mnie… nie zszokowała, co mnie zszokowało to fakt, że sekcja kosztowała klub 8 milionów, samo lodowisko (według słów Prezesa) przyniosło 2 miliony (raporty finansowe mówią co innego – że jednak było więcej, ale być może źle je czytam), do tego te „ochłapy” ze sprzedaży biletów, no i jednak mimo tej niemedialności hokeja jakieś tam środki od sponsorów – no jest tam coś na bandach, strojach, podlodziu.

W każdym razie na sekcję wydaliśmy 8 milionów, przyniosła dochodu jakieś 2,5 (niech będzie że zaniżam) i co 10 milionów strat? Skąd? Skoro w tym jest utrzymanie lodowiska? A nawet jeśli nie to nadal czegoś nie rozumiem? Zresztą Prezes zaznaczył, że pieniądze od sponsorów wydane na sekcję to „strata” – rozumiem, że nie mamy ich wydawać?

No dobra jedziemy dalej – następnie przeszliśmy do lodowiska i jego przekazania – prezes mocno stał na straży, wspierany dzielnie przez swych rycerzy, że lodowisko ma iść do miasta, bo on załatwi, że będzie za złotówkę – no śmiem mieć odrębne zdanie, ale widać było że argumenty powoli zasiały pewną wątpliwość

Prezes zaczął wykazywać większą elastyczność w podejściu do tego tematu. Rycerze nie – uznali, że należy miasto zmusić żeby nam płaciło za lód i jeszcze dopłacało do budżetu.

Szczególnie ważny okazał się głos kierownika lodowiska, który był wywoływany przez Prezesa i rycerzy wielokrotnie żeby potwierdził kolejne tezy o koszmarnych kosztach, nierentowności obiektu, on tylko tajemniczo potakiwał uśmiechając się, jednak na końcu ku zdziwieniu i szczękoopadnięciu zwolenników oddania lodowiska miastu stwierdził „ja uważam, że lodowiska nie należy oddawać”, to był duży cios dla frakcji „niech Miszalski buduje se deweloperkę tam gdzie kiedyś drzewiej w hokeja grywano”.

Kolejnym wątkiem poruszonym (chronologię już zaburzyłem) był demoniczny Łoś czyli Adam Zięba – człowiek, który zatrzymał genialny plan zapewnienia bytu hokejowi poprzez udzielnie wywiadu – co prawda Prezes mocno mieszał się w argumentacji jakaż to wypowiedź te wysiłki ku świetlanej przyszłości zatrzymała, ale rycerze już wydali wyrok na AZ domagając się prawie jego głowy.

Jednocześnie dowiedzieliśmy się, że plan jest na jeden rok a potem jakoś to będzie - bez lodowiska, ale będzie. Na nieśmiałą sugestię, że jeden rok to trochę mało, Prezes odparł filozoficznie, że lepszy jeden rok niż w ogóle. Ten argument hokejowej braci nie przekonał, bo znani jesteśmy z waleczności o swoje, więc mało kto uznał, że to dobry pomysł.

Pozostałe tematy kręciły się głownie wokół tych spraw, pewnie coś pomijam, dowiedzieliśmy się że rycerze załatwiają dużo w mieście (w sumie nie wiem co, ale załatwiają), dowiedzieliśmy się że jak ktoś nie załatwia to nie ma co się odzywać – ale i tak się odzywaliśmy.

Ogólnie przepraszam za nieco prześmiewczy ton, ale spotkanie z Prezesem Dróżdżem było tak pełne absurdów, że ciężko o nim pisać poważnie, ale może w komentarzu spróbuję tak zrobić – bo sprawa jest poważna.

Najważniejsze moje wnioski:

Nie ma żadnego uzasadnienia pomysł wypchania lodowiska do miasta, no chyba że chcemy sekcję zaorać. Ja rozumiem, że ciężko oczekiwać, iż ktoś będzie jeszcze pamiętać jak to było 21 lat temu, kiedy lodowisko było w gestii zewnętrznego wobec Cracovii podmiotu, wysokie ceny lodu, spychanie hokeja na najgorsze godziny, priorytet komercji, taka była rzeczywistość.

Prezes mówiąc o złotówce za lód wykazuje jakiś kompletnie nieuzasadniony optymizm – przecież miasto nie będzie zarządzać obiektem w sensie dosłownym tylko albo da to podmiotowi zewnętrznemu (jak kiedyś MOSiR), albo powoła jakiś organ do zarządzania tymże – i ten podmiot będzie odpowiedzialny za to żeby to lodowisko przyniosło jak najmniejsze straty – co oznacza priorytet działalności komercyjnej, a przypomnijmy że lodowisko Cracovii nie jest potrzebne tylko na mecz, ale też dwa razy dziennie na sam trening seniorów, do tego jeszcze dochodzą treningi młodzieży.

Cała ta koncepcja opiera się na tym, że Comarch zapłaci za rok lodu – wszystko oparte jest na koncepcji „teraz się uda a za rok to już mnie tu nie będzie więc spoko”. Ale Panie Prezes my za rok będziemy, Cracovia też będzie i Pan jej pozbawia możliwości hokejowego bytu.

Bo bez lodowiska na dłuższą metę, a nawet na krótszą funkcjonować się w zasadzie nie da, co wiemy, bo już tak było przez lata i dopiero ciężko wywalczona umowa z miastem pozwoliła nam wejść na poziom, który dla wielu ludzi jest teraz normalnością. Zresztą nawet kierownik lodowiska, na którym opieraliście całą narrację o tym jak to lodowisko jest do niczego Wam dobitnie powiedział – lodowisko powinno zostać w Klubie, bo wie, jak to będzie wyglądać pod innymi rządami.

Szkalowanie Adama Zięby, którego wkład w przetrwanie hokeja jest nieoceniony to działanie wybitnie niestosowne. Ja rozumiem, że każdy chce się bronić, ale nie poprzez zrzucanie odpowiedzialności na kogoś innego, Adam powiedział tylko to co każdy, mający pojęcie o hokeju w Krakowie by powiedział i jego wywiad był mocny, ale potrzebny, żeby dobitnie zaakcentować powagę sytuacji. Współpracowałem z Adamem wiele lat i wiem ile serca, prywatnego czasu, życia prywatnego poświęcił, żeby hokej w Krakowie przetrwał. Adam jak wielu innych ludzi hokeja tak potraktowanych na tym spotkaniu (mówię o gwałtownym wstępie) jest przy hokeju dłużej niż rok.

Jest jeszcze jedna ważna sprawa, tu nawet Prezes sam mówił, że mogłoby być lepiej z ich strony. Przygotowanie spółki do działania. Ja rozumiem, że chcieli rozdzielić hokej od piłki, żeby hokej „nie ciągnął jej w dół”, nie będę już tego komentował, choć mam wrażenie, że też by można było sobie z tą tezą podyskutować – mam tylko nadzieję jako fan całej Cracovii niezależnie od sekcji, że teraz zobaczę po prostu fenomenalny rozwój piłki bez tego kamienia u szyi.

Ale wracając do meritum, skoro 1 kwietnia wydzieliliśmy spółkę hokejową, to jakim cudem przy tej armii dyrektorów nikt nie miał czasu tego przygotować? Jest 20 kwietnia jak piszę ten tekst, spółka nie ma władz, nie ma zawodników, nie ma nawet jasności na jakich zasadach będzie użytkować lodowisko, mam wątpliwości czy uregulowane są sprawy z PZHL, prawem do barw, loga, nazwy. Rok był na zbudowanie tych spraw i co? I wygląda to jak partyzantka.

To wygląda jak wyrzucenie sprawy do kosza i niech się inni nieokreśleni martwią, a do tego jakim prawem ktoś chciał podjąć decyzję o zerwaniu kluczowej umowy o zarządzaniu lodowiskiem bez powołania władz spółki, to chyba powinna być decyzja nowych władz a nie kogoś kto i tak nie chce się tym zajmować.

Cała ta sprawa wygląda bardzo nieładnie i prawdę pisząc utwierdza mnie w przekonaniu, że to wszystko ma na celu zmasakrowanie hokeja w Cracovii a nie jego uzdrowienie, jakie są powody to ja mam jakieś przemyślenia, ale nie będę rzucał pustych słów na wiatr.

Panie i Panowie z CVC, Comarchu, Panie Prezesie Dróżdż, nieprzypadkowo mamy okrzyk - HOKEJOWY KLUB SPORTOWY CRACOVIA, będziemy walczyć o swoich hokeistów, nie można wyrzucić 100 lat tradycji do kosza, a kibicom, którzy myślą „hokej mnie nie interesuje tylko piłka” zwracam uwagę, że jak się nauczą, że nie bronimy swojego to i po piłkę przyjdą.

Marcin Karwiński „Karvin”

Od redakcji:  Zwróciliśmy się z prośbą do osób, które w prywatnych rozmowach wspierają pomysł oddania lodowiska pod zarząd miasta  o przesłanie tekstu ze stosowną argumentacją. Jeśli taki tekst otrzymamy niezwłocznie go opublikujemy.

  • Marcin Karwiński  – od trzech pokoleń kibic Cracovii, pasjonat hokeja i piłki, doktor nauk o zarządzaniu, w pracy badawczej łączy pasję do sportu z działalnością zawodową zajmując się zarządzaniem sportem. W przeszłości redaktor czasopisma „Pasy” i redaktor naczelny czasopisma „Tylko Cracovia”, były członek zarządu KS Cracovia i Koła Sympatyków Cracovii. Na Pasach od najmłodszych lat, zawsze uważał i uważa, że fundament Cracovii to dwie nogi – piłka nożna i hokej.  

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

I co wszystkim to pasuje?

Nikt nic nie napisze? To już przegrana walka?
Mamy pożegnać się z hokejem, którym nam Pasiakom, dał najwięcej radości powodów do dumy przez ostatnie 20lat?
Mamy olać te wszystkie piękne wspomnienia, tytuły, niesamowite chwile?
Zapomniec o istnieniu lodowiska hokeja i cieszyć się tym co jest?
Naprawdę nikogo to nie obchodzi? Tylko piłka nożna jest najważniejsza?

Zaloguj aby komentować

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.