#SiemionOdSerca: Wieczna gra "o sześć punktów", czyli początek marca z problemami

siemion-warta-chwaja

Uważam, że po zwycięstwie z Radomiakiem nastąpiło zbyt wielkie samozadowolenie i uznano, że ta drużyna nie potrzebuje już wielkich wzmocnień. (…) Myślę, że przyjście do Klubu nowego Prezesa te zapędy transferowe mogło nieco ostudzić, bo na wszystkich rozmowach było powiedziane stanowczo, że "Cracovia zbyt dużo wydawała i teraz trzeba oszczędzać". Nie wiem, czy był to akurat idealny moment na oszczędności tego rodzaju – pisze na Terazpasy.pl Tomasz Siemieniec , były piłkarz i kierownik Cracovii.

Cracovia jest tego Warta

Ciężko o wstęp po takim występie piłkarzy, ale zacznę optymistycznie. Dawno nie bawiłem się w ten sposób przed meczem - przyszedłem na stadion dużo wcześniej, rozkładałem ulotki. Cieszę się, że takie rzeczy jak pamięć Żołnierzy Wyklętych się u nas kultywuje. Fajnie, że są osoby, które chcą to robić i poświęcają swój czas i pieniądze na takie inicjatywy. Zarówno ja, jak i cały Cracovia Old School służymy zawsze pomocą przy takich akcjach.

Staraliśmy się wszyscy, żeby to wyglądało ładnie. Jan Kot wart był przypomnienia szczególnie, bo w tamtych latach stalinowskich poświęcił bardzo wiele w imię prawdy i walki o wolną Polskę - dlatego tym bardziej mamy się czym pochwalić, bo był to nasz wieloletni, wybitny zawodnik. Szacunek dla Narodowej Cracovii za ta inicjatywę!

Niestety, mogę chyba jednocześnie napisać, że te przedmeczowe historie były w ogóle najprzyjemniejszymi faktami związanymi z samym spotkaniem z Wartą. No bo wszystko fajnie, spotykamy się z kolegami, razem idziemy na stadion, kibicujemy, dopingujemy i tak dalej. Ale chcielibyśmy wszyscy obejrzeć na tym stadionie jakieś widowisko.

siemion-warta-chwaja

Tymczasem mnie już na wejściu zdziwił skład i to, że w podstawowej jedenastce wybiega Maigaard. Zagraliśmy trzy mecze i żadnego z nich nie przegraliśmy, dlatego też nie uważam, żeby Makuch zasłużył na to, by być posadzonym na ławce. Myślałem i mówiłem o tym przed meczem, że w tej chwili nasz nowy Duńczyk nie był gotowy na grę w podstawowym składzie. Nie jestem oczywiście trenerem, to są moje prywatne opinie, ale post factum nie mogę tu napisać, że Maigaard przekonał mnie do zmiany tego przedmeczowego zdania. Pisałem już poprzednio, że nadmierne mieszanie w składzie mnie mierzi no i tak nadal jest. Może nawet bardziej.

Wiemy my i w zasadzie już wszyscy w Polsce wiedzą doskonale jak gra Warta Poznań. Ich siła, to perfekcyjna organizacja. Może teraz nie mają w odwodzie tych najskuteczniejszych piłkarzy, ze Zreľákiem na czele, ale mają swój styl gry, są konsekwentni, potrafią zrobić tym krzywdę każdemu.

Druga sprawa to jak NAM się z nimi gra i nie ma co owijać w bawełnę: gra nam się z Wartą tragicznie, jest to dla nas jeden z najtrudniejszych rywali ligowych. No i w tym meczu przeciwko Warcie, granym na własnym stadionie, troszeczkę byłem zdziwiony tym, że zagraliśmy mniej ofensywnym składem niż w meczach wyjazdowych z Zagłębiem, czy Piastem.

I niby przeciwko Warcie prowadziliśmy grę, ale tak naprawdę ani środkiem nie potrafiliśmy się przebić, ani na skrzydłach nie byliśmy przekonujący. Nasza dwójka środkowych pomocników plus Rakoczy "nie unieśli" tego meczu, nie potrafili spowodować "przełamania". Mieliśmy sytuację Rakoczego (setkę!) i Källmana w pierwszej połowie, ale mieliśmy też bardzo dużo strat własnych, bardzo trudno nam się konstruowała akcje. W drugiej połowie już, w moim odczuciu, cały zespół "nie pociągnął tego", a doszły do tego jeszcze fatalne zmiany.

Uważam, że jedynym zawodnikiem zasługującym na wyróżnienie był Kakabadze, który po raz kolejny broni się indywidualnie. Ale broni się na tej zasadzie, że wchodzi w dryblingi, szuka rozwiązania "jeden na jednego" - co z jednej strony jest dobre, ale też z drugiej strony pokazuje, że nasza gra wahadłami wygląda źle, bo to nie na tym ma polegać.

Środek pomocy tą grę powinien odpowiednio "regulować", rozdzielać mądrze piłki, a tego zabrakło i w efekcie piłkę rozgrywali bardziej nasi środkowi obrońcy, niż środkowi pomocnicy. Słaba była organizacja gry, wciąż brakuje kreatorów w środku pola i przyznaję, że więcej się spodziewałem po Sokołowskim. Ale mimo wszystko ten Sokołowski był może przeciętny, ale nie był zły, natomiast obecnie wpuszczanie na boisku Oshimy mija się z celem i widzimy to w kolejnym już meczu. Jeśli Oshima nie chce przedłużyć kontraktu, skoro prezentuje się na boisku w taki, a nie inny sposób to w jakim celu nadal na niego stawiamy? Mamy na jego pozycji Knapa, który wyglądał jesienią dobrze. Wiadomo, że ten młody zawodnik może być teraz trochę podłamany, bo mniej gra po przyjściu Sokołowskiego, ale jeśli już na kogoś mamy liczyć to na niego, a nie na Japończyka z kończącym się kontraktem. Oshima dał po raz kolejny tragiczną zmianę i w dodatku wydaje mi się, że to właśnie on zawalił najbardziej ustawienie przy bramce.

Ten dylemat, z którym najwyraźniej mierzy się trener Zieliński, pokazuje raz jeszcze, że na większości pozycji brakuje nam równorzędnych zmienników, co z kolei wpływa na rywalizację w drużynie. Ale inna sprawa to ostateczne wybory, których dokonuje trener - wydają mi się one często niezrozumiałe.

Jeśli na przykład chciałbym na siłę wstawić do podstawowego składu Maigaarda, to wolałbym na ławce posadzić Rakoczego, niż Makucha. Akurat duet Makuch - Källmana funkcjonuje przecież dobrze, rozumie się na boisku, szuka się wzajemnie podaniami, jest to rozwiązanie wypróbowane. Pozbawianie któregokolwiek z tych zawodników wsparcia kolegi z ataku, z którym dobrze współpracuje obniża automatycznie potencjał naszego ataku.

Z kolei "Raku" wiosną prezentuje się mniej przekonująco niż jesienią i może trochę odpoczynku, czy takie wejście z ławki miałoby na niego zbawienny wpływ. Nie rozumiem także, po raz kolejny to piszę, dlaczego Rózga jest wprowadzany do gry tak późno. To był mecz, w którym, tak jak w Gliwicach, prosiło się, żeby temu Rózdze dać więcej minut!

Kolejna sprawa personalna - wydaje mi się, że Sokołowski jest trochę "ciągnięty za uszy" do pierwszego składu, niezależnie od swojego zdrowia i aktualnej dyspozycji. W pierwszym meczu zagrał dobrze, ale w kolejnych - po tej kontuzji - było gorzej. W Gliwicach było słabo, z Wartą było przeciętnie - wolałbym w tym meczu oglądać dwójkę Knap - Atanasov, bo mam wrażenie, że Sokołowski dalej odczuwa ten uraz ze starcia z Radomiakiem.

Podsumowując: zmiany trenera Zielińskiego tym razem były fatalne, nietrafione i zbyt późne. Myśmy sami sprokurowali sobie trudną sytuację, sami wyciągnęliśmy rękę do  Warty. Jest więc sporo zagadnień, z którymi po meczu z Wartą musiał się zmierzyć nasz szkoleniowiec - jest dużo, naprawdę dużo do poprawy.

Wyjazd do Kielc i inne powody do niepokoju

Mecz z Wartą był meczem "za sześć punktów" - punkty zgarnęła Warta. Teraz gramy kolejny mecz z tego cyklu, tym razem z Koroną. Z Koroną, która ostatni mecz przegrała, choć nie powinna była go przegrać; uważam, że zdobyli bramkę prawidłowo, wynik remisowy jak najbardziej im się należał.

Pamiętajmy, że "Koroniarze" to jest zespół, który nam nigdy nie pasował, choć potrafiliśmy z nimi wygrywać nawet w Kielcach - na przykład 3:0 za najlepszych czasów trenera Zielińskiego. Mimo wszystko jednak styl gry Korony nam nie leży i nigdy nam nie leżał, a ostatni raz wygraliśmy z nimi na wyjeździe w październiku 2018 roku. Ta "walka wręcz", którą uwielbia Korona, to jest dokładnie to, co nas zgubiło zresztą w ostatnim meczu z Wartą.

Kielczanie mają teraz "nóż na gardle" i już przez to na pewno mecz z nimi przed ich publicznością będzie arcytrudny. Druga sprawa to statystyka, mówiąca że Korona mecze na własnym boisku przegrywa relatywnie rzadko - rzadziej niż Widzew, Zagłębie, Radomiak, czy Stal - choć dużo też remisuje. Można być pewnym, że czeka nas zatem w ten weekend naprawdę ciężka przeprawa.

Po naszej stronie znów są za to problemy personalne, bo zabraknie pauzujących za kartki: Jaroszyńskiego i Atanasova. Ponownie będziemy musieli coś na szybko "dosztukować" - być może zadebiutuje świeżo pozyskany Islandczyk.

Na pewno meczu w Kielcach nie wolno nam przegrać, choć samymi remisami też niewiele zwojujemy. Z drugiej jednak strony punkt przywiedziony z Kielc brałbym w tej chwili w ciemno, bo porażka to byłby dramat. Chcielibyśmy za wszelką cenę uniknąć walki o utrzymanie do ostatniej kolejki, a tymczasem po efektownym początku wiosny i rozgromieniu Radomiaka z każdym meczem wyniki notujemy coraz gorsze i raczej właśnie na taką walkę do końca się to zapowiada.

Chciałbym jeszcze przypomnieć o tym, o czym pisałem już jakiś czas temu. Uważam, że po zwycięstwie z Radomiakiem nastąpiło zbyt wielkie samozadowolenie i uznano, że ta drużyna nie potrzebuje już wielkich wzmocnień. Przyszło jeszcze dwóch zawodników i uznano, że na tym poprzestaniemy. Tymczasem w mojej ocenie obecnie dysponujemy dziesięcioma, może jedenastoma zawodnikami na poziomie ekstraklasowym (średnim!), natomiast reszta od tego poziomu odstaje. To zresztą było widać w ostatnim meczu, gdy nadal nie mamy kogo wpuszczać z ławki.

Druga sprawa: te braki kadrowe powodują, że nie ma rywalizacji pomiędzy zawodnikami poszczególnych formacji. Jeśli na pozycję 6/8 mamy 4 zawodników, to na dwa wahadła, plus na trzech ofensywnych zawodników nie mamy właściwie żadnych alternatyw. Niezależnie od tego co mówi trener Zieliński - nawet słysząc, że sam deklaruje iż cztery transfery zaspokajają jego oczekiwania - uważam, że każdy trener wolałby mieć do rywalizacji większą liczbę graczy.

Myślę, że przyjście do Klubu nowego Prezesa te zapędy transferowe mogło nieco ostudzić, bo na wszystkich rozmowach było powiedziane stanowczo, że "Cracovia zbyt dużo wydawała i teraz trzeba oszczędzać". Nie wiem, czy był to akurat idealny moment na oszczędności tego rodzaju.

Zdaję sobie sprawę z faktu, że pozbyliśmy się tej zimy grona "zasiedziałych" zawodników, którzy wcześniej byli przymierzani do pierwszego zespołu, którzy teoretycznie mieli być przyszłością Klubu. Myślę, że za tą decyzję - decyzję o "przeglądzie kadry" - należy się szacunek. Nie była to decyzja prosta, ale warto było ją podjąć. Ponadto wreszcie poczynione został sensowne wypożyczenia: między innymi wypożyczenie Oskara Wójcika do Bełchatowa.

Mimo to widzę jednak i drugą stronę tego medalu i dalej uważam, że jeśli chodzi o kadrę pierwszego zespołu to jak na drużynę Ekstraklasy jest nas nadal zbyt mało. Bronimy się przed spadkiem, potrzebujemy zawodników ogranych, doświadczonych  takich zawodników po prostu nam w kadrze brakuje. A o "systemowym" promowaniu młodzieży też w takich warunkach myśleć nie sposób.

Warto może jeszcze, aby nasi działacze poczynili taką refleksję, czy zrobili aby na pewno wszystko, co było w ich mocy, aby ta drużyna była pewna utrzymania, bo spadając z Ligi naprawdę mamy bardzo dużo do stracenia.

Chcieliśmy w pierwszych pięciu meczach wyskoczyć dalej od strefy spadkowej, a tymczasem cały czas mamy cztery punkty przewagi i to uciekanie zdecydowanie na razie nam nie idzie. Utrzymać się w Ekstraklasie to jest priorytet - wszystko inne schodzi teraz na dalszy plan.

Hokej - z wykrzyknikiem!

Nasi hokeiści, dość niespodziewanie, dają nam tym czasem w ostatnich tygodniach sporo radości. Po czterech meczach 1/4 rywalizacji play-off z Unią Oświęcim mamy remis 2:2. Nie ma co ukrywać, że jest to wynik sensacyjny, bo w sezonie zasadniczym nie mieliśmy z Oświęcimiem czego szukać. Teraz jednak mamy cały czas nadzieję na to, że "Pasy" przejdą Unię i zaistniejemy w półfinale. Wydawało się, że w obecnym sezonie nie ma szansy na medale hokeistów, a tymczasem... kto wie?

Mimo to mnożą się jednak ostatnio pytania dotyczące sekcji po zmianach organizacyjnych w Klubie. Kibice nie mają jasnej informacji na temat tego jaka będzie przyszłość tego naszego hokeja i potrzebujemy takiej rzetelnej komunikacji w tym temacie. Niech ktoś zakomunikuje to wprost, choćby w tym kontekście, że "walczymy i szukamy sponsora strategicznego dla sekcji, gwarantujemy, że sekcja pozostanie przy życiu", żeby mniej było plotek i spekulacji, a więcej faktów.

Na razie niestety "przecieki" nie są optymistyczne, bo mnożą się doniesienia o chęci jego "redukcji". Słyszymy, że jest to bardzo droga dyscyplina, dyscyplina nierentowna, generująca zbyt małe zainteresowanie i tak dalej. Wiadomo: dochodzi do tego wszystkiego także koszt lodowiska, które w sumie jest stare i drogie, wymaga renowacji.

Chcielibyśmy mieć w tej sprawie jakąkolwiek informację: lepszą, lub gorszą, ale mieć. I to jest też dla mnie mega ważny temat na ten moment.

Tomasz Siemieniec „Siemion”

Od redakcji:  

  • #SiemionOdSerca  – [poprzednio: „Okiem (byłego) kierownika”] - to stałe miejsce na Terazpasy.pl w którym Tomasz Siemieniec, były piłkarz i kierownik Cracovii, dzieli się swoimi obserwacjami i przemyśleniami na temat najstarszego Klubu w Polsce.
  • Jeśli chciałbyś zabrać publicznie głos w tej lub innej sprawie interesującej dla kibiców Cracovii prześlij swój tekst  na adres: admin/at/terazpasy.pl. Najciekawsze artykuły, listy i felietony opublikujemy. Redakcja zastrzega sobie jednocześnie prawo do skracania nadesłanych tekstów.

Komentarze

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Zaloguj się lub załóż nowe konto.

Powered by eZ Publish™ CMS Open Source Web Content Management. Copyright © 1999-2010 eZ Systems AS (except where otherwise noted). All rights reserved.