Alfabet Wojciecha Stawowego
Od „A jak awans” do „Ż jak żal” – trenera Cracovii Wojciecha Stawowego wysłuchał red. Jacek Żukowski z Dziennika Polskiego.
A jak awans
Kojarzy mi się z tym, co osiągałem razem z trenerami Cracovii jeszcze kilka lat temu, gdy przeszliśmy z III do II, potem z II do ówczesnej I ligi.
Jak słyszę to słowo (awans), to kojarzy mi się ono z bardzo przyjemnymi wydarzeniami. Cracovia wracała do ekstraklasy po wielu, wielu latach, i robiła to z marszu. Myślę też o przyszłym roku, czyli o tym sezonie piłkarskim, bardzo bym chciał zrobić trzeci awans za mojej kadencji w Cracovii.
B jak baraże
Te mecze, które mam najbardziej w pamięci, to właśnie są baraże z Górnikiem Polkowice. Były one bardzo widowiskowe i przede wszystkim grane pod nasze dyktando. Nie było dziełem przypadku, że dwukrotnie wygraliśmy 4:0. Byliśmy zespołem, który potrafił powtarzać sposób gry. W trakcie trwania rozgrywek ligowych wcale to tak różowo nie wyglądało i jest pewna analogia z obecną sytuacją. Teraz baraży nie ma, ale wtedy, kiedy były, cieszyłem się, że są, bo tworzyła się kolejna szansa dla drużyny. Gdyby ich nie było, to byśmy nie awansowali.
C jak Cabaj
Marcin to mój "wynalazek" na spółkę ze świętej pamięci Krzyśkiem Piszczkiem. To on mi podpowiedział Marcina, pamiętając go ze wspólnej gry w Górniku Łęczna. Cieszę się, że dane mi było być jego trenerem, bo to świetny chłopak, świetny bramkarz, wielkiej klasy profesjonalista. W Cracovii miał swój najlepszy okres. Trafił do reprezentacji Polski, to ważna postać. Także prywatnie jest wspaniałym mężem, ojcem. Wiem o tym, bo znam go od tej strony. Bardzo chciałbym z nim jeszcze pracować, to jedno z moich marzeń. A jak się ma marzenia, to często się one spełniają...
- Przeczytaj cały wywiad - Alfabet Wojciecha Stawowego - w Dzienniku Polskim.
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.