Janusz Filipiak: - Zmarnowaliśmy pieniądze
- Nie widzę w tej chwili możliwości odwołania się od arbitralnych decyzji Grzegorza Laty i jego zastępców - mówi Prezes MKS Cracovia SSA Profesor Janusz Filipiak .
- W środę wieczorem Komisja ds. Nagłych PZPN dokonała efektownej wolty i znalazła dla zdegradowanego za brak licencji ŁKS Łódź wyjście awaryjne. Wbrew przepisom jego wniosek licencyjny zostanie ponownie rozpatrzony, co oznacza, że Cracovia raczej spadnie z ekstraklasy. Chyba jest Pan wściekły.
- Wściekły to ja byłem dawniej, teraz jestem rozgoryczony. Wydajemy jako ComArch bardzo poważne pieniądze na Cracovię, bo około siedem milionów złotych rocznie. Nie są to bezpańskie pieniądze jakiejś państwowej spółki, tylko nasze ciężko wypracowane zyski. Siedem milionów nie jest łatwo zarobić, a wydając je na sport, wydajemy je - jak się okazuje - w ciemno.
- Co ma Pan na myśli?
- Brak gwarancji przestrzegania prawa. Środki wydawane przez prywatnych przedsiębiorców na polski sport są marnowane. I to jest problem. Praca związków sportowych powinna koncentrować się na pilnowaniu reguł, a nie ich łamaniu. Tymczasem działacze związkowi robią, co im się żywnie podoba. Akurat teraz trafiło na nas.
- Przeczuwał Pan, że Komisja ds. Nagłych wywinie wam taki numer?
- Nie chcę tego już komentować. Jestem zły, rozżalony, a wtedy wygłasza się rozmaite opinie. Niech każdy sam wyrobi sobie pogląd na tę sprawę.
- Wierzy Pan w takie rozstrzygniecie, że we wtorek ŁKS nie dostaje licencji i to jednak wy gracie w ekstraklasie?
- Nie, w tej chwili nie wierzę. Widać, że jest jakieś polecenie, aby wbrew prawu i całej logice wydarzeń ostatnich miesięcy tę sprawę załatwić na korzyść ŁKS.
- Rozważa Pan podjęcie jakichś kroków prawnych w tej sprawie?
- A co my teraz możemy? Wszelkie decyzje sądów powszechnych, administracyjnych i organów PZPN mówiły jedno, a Komisja ds. Nagłych i tak zrobiła coś innego. Nie widzę w tej chwili możliwości odwołania się od arbitralnych decyzji Grzegorza Laty i jego zastępców.
- Gdyby spotkał Pan teraz na ulicy prezesa PZPN, to co by mu Pan powiedział?
- (śmiech) A co mógłbym mu powiedzieć? Wie Pan, Grzegorz Lato w połowie czerwca zorganizował spotkanie prywatnych przedsiębiorców inwestujących w polską piłkę. Było bardzo miło, pan Lato był bardzo sympatyczny, po czym dostaliśmy po uszach.
- Takie sytuacje hamują zapał do inwestowania w sport?
- Paradoksalnie powiem, że teraz jak najwięcej prywatnych firm powinno wchodzić w polski sport, bo jeżeli zostaną przy nim tylko spółki skarbu państwa i samorządy, to nic się nie zmieni i nadal będziemy przegrywać na wszystkich frontach. Sytuacja jest co prawda taka, że przedsiębiorcy na osobę namawiającą ich do inwestycji w sport spojrzą jak na wariata, ale to musi się zmienić.
- Rozumiem więc, że podtrzymuje Pan deklarację, że bez względu na wszystko ComArch nie wycofa się ze sponsorowania Cracovii?
- Tak, choć będą pewne ograniczenia. Z jednej strony na pewno będziemy w "Pasy" inwestować, a z drugiej nie możemy wyrzucać pieniędzy w błoto. Na pewno będzie potrzebna racjonalizacja wydatków.
- Brzmi groźnie.
- Damy tyle pieniędzy, ile będzie trzeba.
- Musicie zrobić spore oszczędności. Ile ubędzie wam z racji spadku z ekstraklasy? Sześć, siedem milionów zł.?
- Mniej, takie wpływy notowały kluby z czołówki. Dla nas to kwota rzędu czterech-pięciu milionów.
- To i tak spory ubytek w budżecie.
- Gdyby był sens dodać takie pieniądze, to byśmy je dodali. Tylko to byłyby zmarnowane pieniądze. Włożone w biznes, w którym na przykład licencje przyznaje się prawem Kaduka. I nie chodzi mi wcale tylko o Cracovię. 55 procent polskiego rynku to są prywatne przedsiębiorstwa, ale nikt się do sportu nie pcha. I będzie coraz gorzej. Nawet właściciel Wisły redukuje swoje zaangażowanie, widać to wyraźnie.
- Jak więc Cracovia będzie wyglądać w I lidze? Szykuje się teraz exodus najlepszych graczy?
- Będziemy rozmawiać, musimy uwzględnić zdanie i plany piłkarzy. Nie będziemy trzymać nikogo na siłę, bo zawodnik zawsze może udowodnić prezesowi, że ma rację. Jak? Wyjdzie na boisko i będzie grać słabo. Takie przypadki mieliśmy już w przeszłości.
- Piotr Polczak, reprezentacyjny obrońca, sprawę postawił jasno: jeśli spadniemy, chcę odejść.
- Nie zamierzam z nikim rozmawiać przez prasę. Spotkam się z nim wkrótce, to pogadamy.
- Hasło "za rok wracamy do ekstraklasy" będzie obowiązywać?
- Na pewno będziemy chcieli wrócić, ale nie za wszelką cenę. Bo tę wszelką cenę już zapłaciliśmy i dużo pieniędzy się zmarnowało.
Rozmawiał: Przemysław Franczak - POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
...
Kibic1995
23:51 / 20.07.09
Zaloguj aby komentować