Marcin Bojarski: - Wszystkiemu winny jest Stefan Majewski
- Jest mi tylko przykro z tego powodu, że rozbito fajną ekipę. Pozbyto się mnie, Łukasza Skrzyńskiego i Piotra Gizy, a zaufano człowiekowi, który... ? mówi były piłkarz Cracovii Marcin Bojarski .
- Jak ocenia Pan szansę Cracovii na utrzymanie?
- Wysoko. Mocno wierzę w chłopaków. Ba, jestem przekonany, że się utrzymają. Nie twierdzę, że Lecha będzie łatwo pokonać, ale kilka razy grałem w Poznaniu w barwach Cracovii i z reguły to były dla nas udane mecze. Pamiętam zwycięstwa 2:0 i 4:3. Dlatego myślę, że ?Pasy" dadzą radę.
- Jednak teraz Lech jest zupełnie innym zespołem. Wykreował kilka gwiazd i ciągle ma - iluzoryczne wprawdzie, ale jednak ma - szansę na tytuł.
- A ja myślę, że poznaniacy już pogodzili się z myślą, że przegrali mistrzostwo. Będą zrezygnowani, a to okazja dla zdeterminowanych piłkarzy Cracovii. Oni zdają sobie sprawy z tego, że dla nich to mecz ostatniej szansy. Mają dużo do stracenia. Dlatego będą gryźli trawę i zapierdzielali przez 90 minut.
- Presja nie spęta im nóg?
-Nie ma mowy. Ludzie, po to przecież się trenuje, żeby wyjść na boisko i jak najlepiej zagrać. Tu chodzi przecież o ich przyszłość.
- Otóż to. To nie jest wystarczający powód, by przegrać ze stresem?
- Jeżeli ja bym był w tej drużynie i usłyszał, że w szatni ktoś mówi o spętanych nogach, to od razu walnąłbym pięścią w stół. To jest nasz zawód, nie zasłaniajmy się presją.
- Pański Piast może Cracovii bardzo pomóc, jeśli pokona zagrożoną spadkiem Lechię.
- Zgadza się, ale denerwuje mnie takie gadanie. Nagle wszyscy w trzydziestej kolejce mówią, że ktoś może komuś pomóc, zaczyna się liczenie punktów. A wcześniej było 29 spotkań i trzeba było wtedy troszczyć się o siebie. Poza tym Cracovia ma o tyle komfortową sytuację, że nie musi się oglądać na innych. Zwycięstwo da jej minimum baraż.
- A jeśli mimo wszystko Cracovia spadnie?
- Będzie mi strasznie żal. To nie jest tak, że odszedłem z klubu, zamknąłem drzwi i zapomniałem o wszystkim. Moje serce jest w pasy, mieszkam w Krakowie i cały czas dopinguję chłopaków. Jest mi tylko przykro z tego powodu, że rozbito fajną ekipę. Pozbyto się mnie, Łukasza Skrzyńskiego i Piotra Gizy, a zaufano człowiekowi, który...
- Mówimy o trenerze Stefanie Majewskim?
- Tak. To tylko jego wina, że w tej chwili drużyna znajduje się w takiej, a nie innej sytuacji.
- Odważna teza.
- A nie jest tak? Wystarczyło zostawić w tym zespole Skrzyńskiego, Gizę i Bojarskiego, dokooptować do tego Ślusarskiego i Sasina, i spokojnie gralibyśmy w górnej części tabeli. A Majewski chciał się jeszcze pozbyć Pawlusińskiego, więc trzeba dziękować Bogu, że mu się nie udało, bo Cracovia już od dawna byłaby w I lidze. Prezes Filipiak mu zaufał, lecz nie wiedział, co dzieje się w środku zespołu.
- A co się działo?
Drużyna była zdołowana psychicznie. Majewski prawie z każdym z nas był skonfliktowany, zburzył harmonię i rywalizację. Młodzi zawodnicy, tacy jak Dudzic czy Kostrubała, mieli miejsce w składzie za darmo, choć brakowało im umiejętności.
- Trener Artur Płatek jest bez winy? Dostał przecież pieniądze na transfery i wystarczająco dużo czasu na budowę nowego zespołu.
- Nie jest łatwo odmienić drużynę w ciągu trzech czy czterech miesięcy. Zwłaszcza po tym, co wyprawiał Majewski. Zabił w nas wiarę we własne umiejętności. Po remisach czy porażkach dołował nas, niszczył. A transfery? Wydano ogromne pieniądze i efektów nie ma. To dla mnie dowód, że trzeba było pielęgnować starą drużynę, dołożyć do niej zawodnika pokroju Ślusarskiego i miałoby się fajną ekipę. Tak się nie stało, więc teraz Cracovia musi stanąć na głowie, żeby utrzymać się w ekstraklasie.
Rozmawiał: Przemysław Franczak ? POLSKA Gazeta Krakowska
Fot. Biś
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
do szuster...
Kibic1995
22:03 / 31.05.09
Zaloguj aby komentować