#TerazPasyWYWIAD: Marcin Dudziński: - Liczę na dobry mecz, liczę na wygraną "Pasów"!
- Postawiliśmy się tamtej, napakowanej gwiazdami i reprezentantami Wiśle - my, chłopaki, które dwa sezony wczesniej graly przeważnie w III lidze – mówi trener Marcin Dudziński , były piłkarz Cracovii, uczestnik Wielkich Derbów Krakowa AD 2004 w rozmowie z red. Marcinem Tytko.
- Przed nami kolejne Wielkie Derby Krakowa. Czy pamiętasz co dało się odczuć przed takim meczem?
- Dało się odczuć, że to nie jest zwykły mecz ligowy. I to juz dużo wcześniej. Pamiętam, że o meczu derbowym zawodnicy rozmawiali mimo że przed nami były jeszcze inne spotkania w terminarzu. To było zawsze wyjątkowe wydarzenie. Ja pamiętam pełen stadion, piłkarzy Wisły nawet z fryzurami pomalowanymi w ich barwy. Telewizja podgrzewała atmosferę, były wywiady, a nawet i konfrontacje. My byliśmy skazani na pożarcie, a jednak pokazaliśmy, że potrafimy grać. Pokazywaliśmy, że wnieśliśmy pewien powiew świeżości do Ekstraklasy. Postawiliśmy się tamtej, napakowanej gwiazdami i reprezentantami Wiśle - my, chłopaki, które dwa sezony wcześniej grali przeważnie w III lidze.
- Wszedłeś w tamtym spotkaniu z ławki...
- Dokładnie. Pamiętam, że około 60 minuty Marek Baster dostał czerwoną kartkę i Trener Wojciech Stawowy popatrzył na ławkę i od razu powiedział do mnie żebym się rozbierał i że zaraz wchodzisz. Najważniejsze było osiągnięcie korzystnego wyniku - by w tych pierwszych po dłuższym czasie derbach nie ponieść porażki. Tak jak wspomniałem wcześniej Wisła była faworytem, graliśmy na ich terenie. My jednak przeciwstawiliśmy im się, pokazaliśmy charakter, pokazaliśmy dobra piłkę.
- Czy ten mecz stanowił jakiś szczególny przełom?
- W pewnym sensie tak. Pokazaliśmy innym zespołom, że możemy coś osiągnąć i możemy więcej znaczyć w lidze. Tak przecież było, bo skończyliśmy ten sezon na piątym miejscu w tabeli. I był to pierwszy sezon po awansie, po powrocie, do najwyższej rangi rozgrywek. A na kilka minut przed końcem ostatniego meczu byliśmy już jedną nogą w pucharach. Tego się przecież nikt po nas nie spodziewał.
- Teraz - jako trener jednej z drużyn młodzieżowych - jak dostrzegasz reakcje młodych zawodników?
- Graliśmy jeszcze przed Świętami i sporo było dyskusji na ten temat. Każdy z chłopaków czuł atmosferę "świętej wojny". Nikt im nie musi tłumaczyć jak ważny to mecz.. Jednak ja i cały sztab trenerski staramy się tonować to napięcie. Wszystko musi zmierzać do tego, by skupić się na grze.
- Przed nami w najbliższą niedzielę kolejne Wielkie Derby Krakowa.
- Tak mam nadzieje, że będzie dużo emocji, kibiców i wsparcia dla naszej drużyny. Ja myślę przede wszystkim oczywiście o tych dobrych, pozytywnych emocjach. Przede wszystkim liczę jednak na to, że czeka nas dobry mecz zakończony wygraną Pasów.
Rozmawiał: Marcin Tytko
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.