[Terazpasy.TV] Trener Dariusz Pasieka: - Pierwsze wrażenie nie ma drugiej szansy
- Jest takie powiedzenie: "pierwsze wrażenie nie ma drugiej szansy", a my tę szansę wykorzystaliśmy - mówi w obszernym wywiadzie przed kamerą Terazpasy.TV trener Dariusz Pasieka po debiucie w roli szkoleniowca Cracovii w zwycięskim meczu z Górnikiem w Zabrzu.
- Panie trenerze od jedynego treningu Cracovii jaki Pan poprowadził nie minęło nawet 30 godzin. Na konferencji po meczu z Górnikiem powiedział Pan, że piłkarze bardzo szybko zrozumieli o co Panu chodzi. Jakie były główne zalecenia jeśli chodzi o grę, o prowadzenie gry w tym meczu?
- Po pierwsze wiedziałem, że musimy zagrać agresywnie. Patrząc na mecze Cracovii widać było, że zawsze jest gdzieś za dużo miejsca dla przeciwnika, zawsze ktoś się spóźnił. Chodziło mi o to, żeby podeprzeć jeden drugiego, żeby nie było sytuacji 1 na 1 i aby prowokować sytuacje 2 na 1. Zależało mi na tym, aby poprzez walkę, wygrywanie piłek, nabrać pewności siebie. Przy tym muszę powiedzieć, że zespół przeprowadził kilka bardzo fajnych akcji. Po prawej stronie mieliśmy pięć akcji, po których brakowało tylko lepszego ostatniego podania byśmy wcześniej strzelili bramkę. Myślę, że z wyniku jesteśmy wszyscy zadowoleni. To czy jest to 1:0 czy 2:0 nie ma żadnego znaczenia. Zrobiliśmy wszyscy fajną robotę. Ja się cieszę, że drużyna zrozumiała o co mi chodzi i jeśli będziemy wszyscy ciężko pracowali, poprawimy trochę to, to będą następne zwycięstwa. Ale ten początek jest niesłychanie ważny. Jest takie powiedzenie: "pierwsze wrażenie nie ma drugiej szansy", a my tę szansę wykorzystaliśmy.
.
- Mówi Pan, że drużyna miała grać agresywnie, i rzeczywiście tak grała od pierwszej minuty. Czy miał Pan przekonanie i zapewnienie sztabu szkoleniowego, że piłkarzom nie zabraknie sił na 90 minut takiej gry? Założenia założeniami, ale trzeba mieć przy tym siły na ich realizację...
- Myślę, że nie było z tym najmniejszego problemu. Graliśmy też ekonomicznie, spuściliśmy ostatnie 10 minut lekko z tempa. Dwaj defensywni pomocnicy: Mateusz Bartczak i Arek Radomski wywiązali się z tego znakomicie, bo to oni regulowali tempo gry i trochę odpoczęliśmy. Fakt, że Nakoulma (Ntibazonkiza?) pod koniec nam "umarł", ale napracował się niesamowicie. To był właśnie ten zawodnik o którym Adam Nawałka mówił, że to myśmy robili pressing, że to my prowokowaliśmy przeciwnika do gry długimi piłkami. A wiemy, że nasi obrońcy, praktycznie wszyscy, grają dobrze głową i doskonale sobie z tym radzili. Poza tym w pomocy też zbieraliśmy długie piłki. Była to jakaś metoda. Oni wszyscy to znają. To są zawodnicy, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Jakoś udało się to poukładać i się udało...
- Wspomniał Pan o sytuacji po której padła bramka. To była piąta, bardzo podobna, powtarzalna akcja prawą stroną zakończona wbiciem piłki w pole bramkowe. Taka gra to było Pana zalecenie, czy wynikało z przebiegu gry?
- Chodziło mi o to aby wykorzystać szybkość naszych bocznych pomocników - Tamira (Cahalona) i Visniakovsa. Przeciwnik miał z tym sporo problemów. Było trochę więcej akcji prawą niż lewą stroną. Zblokowaliśmy środek i staraliśmy się wejść bokami, gdzie było więcej miejsca. Właśnie taka, perfekcyjnie rozegrana akcja, zakończyła się bramką. Może trzeba było takiego Andrzeja Niedzielana świeżego, bo Nakoulma (Ntibazonkiza?) sporo się nabiegał, musiał wracać pod nasze pole karne, wymęczył przeciwnika, a Andrzej ich dobił.
- Obronę w tym meczu trochę zestawił los. Wypadło Panu trzech obrońców (Nawotczyński, Nykiel i Suart), którzy mogliby być poważnymi kandydatami do pierwszego składu. Czy ma Pan jakieś zastrzeżenia do gry obrony w tym meczu? Bramka wprawdzie nie padła, ale trener zapewne widzi więcej niż widać z trybun...
- Ja jestem dzisiaj zadowolony z gry obronnej całego zespołu, nie tylko bloku obronnego, bo tak gra defensywa jak reszta zespołu pracuje na zwycięstwo. Wszyscy dzisiaj pracowali żeby wygrać ten mecz i żeby obrona i bramkarz zagrali na zero z tyłu.
- Szymon Gąsiński obronił się w bramce? To jego ligowy debiut po wielu miesiącach spędzonych w Cracovii...
- Muszę powiedzieć, że miałem ciężki orzech do zgryzienia co zrobić na tej pozycji. Biłem się z myślami czy postawić na zawodnika, który gra od wielu spotkań czy wykorzystać świeżość i szczególnie mecz z Piastem w którym Gąsiński obronił rzut karny. Często jest tak, że daje to kopa bramkarzowi, niesłychaną pewność siebie co było dzisiaj u niego widać. Ale to nie znaczy, że sytuacja jaką mamy dzisiaj tak zostanie. Ja się cieszę, że jest konkurencja, że mamy dwóch dobrych bramkarzy na tej pozycji i to kto będzie bronił w następnym meczu jest sprawą otwartą. Z obydwoma bramkarzami przeprowadziłem rozmowę, poinformowałem ich o swojej decyzji. Przyjęli tę decyzję bardzo profesjonalnie. Oczywiście Gąsiński był bardziej zadowolony niż Kaczmarek, ale udowodnił że jest członkiem drużyny i jemu też zależy żeby zespół wygrywał mecze.
- Cracovia gra w tym sezonie zdecydowanie lepiej na wyjazdach. To potwierdziło się również w tym meczu. Po słabych meczach przy Kałuży następowały dobre mecze w Gdańsku, czy w Lubinie. Teraz po dwóch porażkach na własnym stadionie Cracovia rozegrała bardzo dobry mecz w Zabrzu. A za tydzień znowu będziemy mieć mecz przy Kałuży...
- (uśmiech) Tak się składa, że gra się na przemian na wyjeździe i u siebie... Nie chciałbym wybiegać aż tak daleko. To co było zostawiamy już za nami, bo tego już nie można zmienić. W zeszłym sezonie było odwrotnie, bo Cracovia większość punktów robiła u siebie. Ja chciałbym, żeby ten bilans się rozłożył. W sobotę czeka nas bardzo trudne spotkanie z Lechem Poznań. Na razie cieszmy się tym zwycięstwem, a od poniedziałku będziemy pracować co i jak zrobić żeby zdobyć kolejne punkty.
- Nie wspomniał Pan ani słowem nazwiska swojego poprzednika. Czy on jest również w jakimś sensie autorem tego zwycięstwa?
- Oczywiście, że tak. Nie ma wątpliwości, że Jurij (Szatałow) przygotowywał ten zespół, trenował od 11 miesięcy i nie jest tak, że wszystko co robił robił źle. Chciałbym mu za to w tym miejscu podziękować. On też trochę do tego zwycięstwa się przyłożył, bo nie ma możliwości, aby w ciągu 24 godzin drużynę przygotować do meczu. Może mentalnie tak. To jest to o czym mówiłem wczoraj, aby zwolnić "hamulec". Ten "hamulec" trochę się zwolnił, ale zobaczymy jak będzie w następnych meczach, bo wiemy, że piłka jest dyscypliną "szybkożyjącą". Dzisiaj się cieszymy po zwycięstwie, a jutro jest następne spotkanie i trzeba myśleć co będzie dalej. Ale dzisiaj nie ulega wątpliwości, że wszyscy zasłużyliśmy na to, żeby się cieszyć.
- W normalnej sytuacji jest tak, że to dyrektor sportowy szuka i proponuje nowego trenera. Akurat zmiana szkoleniowca nastąpiła w czasie, gdy jest wakat na tym stanowisku. Czy ma Pan jakieś propozycje, jakieś sugestie na temat współpracy z dyrektorem sportowym czy w ogóle na temat potrzeby takiej osoby w klubie?
- Ja bym prosił o trochę czasu, bo trudno mi z perspektywy jednego dnia pewne rzeczy ocenić...
- Pytam o to ponieważ liczę na Pana doświadczenie z długiej pracy w Niemczech. Wszyscy patrzymy z podziwem na niemiecki porządek, którego akurat od tej nacji możemy się uczyć...
- Rozumiem. To, fakt - tutaj się z Panem zgadzam. Jest jeszcze za wcześnie abym się wypowiadał na ten temat bo nie znam jeszcze struktury organizacyjnej klubu. Poznałem wczoraj około 50 nowych osób z czego zapamiętałem może 10 imion. Musiałem się pół nocy uczyć imion zawodników, bo jest w drużynie wielu obcokrajowców z którymi nie miałem wcześniej styczności i którzy nie za często grali. Pewnie w każdym klubie dobrze prosperującym funkcja dyrektora sportowego jest bardzo ważna. Jeśli współpracuje on z pierwszym trenerem to jest to dla klubu bardzo ważny aspekt. Tak jak Pan wspomniał w strukturach klubów niemieckich współpraca dyrektora sportowego z trenerem musi być bardzo ścisła. Czy zostawimy tę strukturę jaka jest dzisiaj, czy stworzymy jakąś inną koncepcję trudno mi powiedzieć, bo...
- W tym momencie jest "koncepcja przejściowa"... Tomasz Rząsa jest trochę w reprezentacji, trochę w klubie i podobno w tej sytuacji nie może być dyrektorem sportowym Cracovii... Stąd mamy okres takiego trochę "bezkrólewia"...
- Nie wypowiadam się na ten temat bo nie chcę powiedzieć czegoś o czymś o czym dokładnie nie wiem. A jeśli o czymś nie wiem to nie zajmuję stanowiska w tej sprawie.
- Spisano fragmenty wywiadu - cała rozmowa z trenerem Dariuszem Pasieką - w powyższym filmie.
Rozmawiał: Stanisław Malec
Komentarze
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Zaloguj się lub załóż nowe konto.
Suvorov
dava
09:43 / 27.09.11
...
biker765
11:39 / 27.09.11
Zaloguj aby komentować
Zaloguj aby komentować